piątek, 31 stycznia 2014

Zakupy w sklepie internetowym SINSAY


ZAKUPY W SINSAY

Odkąd odkryłam w centrum handlowym CITY CENTER sklep SINSAY to nie mogę wyjść z podziwu jak on idealnie trafia w mój gust. Do CH było mi nie po drodze, a sama szukałam atrakcyjnych cen i wyprzedaży. Pomyślałam, że mogę odwiedzić ich sklep internetowy (LINK) i to był genialny pomysł!

źródło: sklep internetowy sinsay (http://www.sin-say.com/pl/pl/)

Jak widzicie na zdjęciu powyżej, kupiłam dwie czapki, lakier do paznokci, spódniczkę i sweter. Wszystko po atrakcyjnych cenach, a na przesyłkę czekałam dwa dni, gdzie mieli dłuższy czas na dostawę. Specjalne dla Was zrobiłam zdjęcia tego co zakupiłam na żywo. Spódniczka jest trochę za duża, ale liczyłam się z tym, wszyję troszeczkę gumkę. Sam lakier przetestuję w wolnej chwili. Dzisiaj mam sprzątanie to może po nim, bo przed to nie ma sensu :)

Lakier do paznokci.
Cena: 3,99 zł/7ml

Czapka CTRL YO
Cena: 6,99 zł

Czapka SINSAY
Cena: 5,99 zł

Sweter SINSAY
Cena: 19,99 zł

Spódnica SINSAY
Cena: 14,99 zł


Jak widzicie za wszystko zapłaciłam niecałe 52 zł, a razem z przesyłką wyszło niecałe 62 zł. Można wybrać darmową przesyłkę, ale trzeba odebrać ze sklepu zamówienie. 



Robicie często zakupy przez internet? Lubicie ten sklep? Polecacie jakieś podobne sklepy? 



czwartek, 30 stycznia 2014

Książka NICHOLAS SPARKS "I wciąż ją kocham"


Nicholas Sparks "I wciąż ją kocham"

ROMANTYCZNA OPOWIEŚĆ O MIŁOŚCI, ROZSTANIU I POŚWIĘCENIU
''Po ukończeniu szkoły średniej John zaciąga się do armii, gdzie przechodzi szkołę prawdziwego, męskiego życia, nabiera pewności siebie. Podczas przepustki spotyka Savannah - dziewczynę swoich marzeń. Młodszą o dwa lata studentkę pedagogiki, wolontariuszkę, która z grupą przyjaciół, w ramach akcji dobroczynnej, buduje domy dla ubogich. Na przekór wszelkim okolicznością pomiędzy obydwojgiem rozkwita miłość. Savannah przyrzeka czekać na ukochanego, dopóki nie minie okres jego służby. On zaś uświadamia sobie, że pragnie z nią założyć rodzinę. Nadchodzi 11 września. Z poczucia obowiązku chłopak przedłuża pobyt w wojsku. Niestety jego związek z Savannah nie wytrzymuje długiego rozstania. W pożegnalnym liście dziewczyna informuje go, że zakochała się w kimś innym. Ale czas nie leczy ran. Kiedy po kilku latach John wraca do domu, marzy tylko o jednym - jeszcze raz trzymać ukochaną w objęciach...''

Książka ta jest opowieścią, a może pamiętnikiem głównego bohatera Johna, to on jest narratorem. Na początku poznajemy go i jego ojca, jego życie, decyzje. Przyjeżdżając na przepustkę z wojska spotyka Savannah, poznaje ją wyławiając jej torebkę z wody. Przez cały jego urlop zbliżają się do siebie. Są jak dwie połówki, bratnie dusze. Od razu się w sobie zakochują. Dochodzi pomiędzy nimi do nieporozumienia, ale potrafią się dogadać.
Niestety John wraca do wojska. Piszą do siebie, dzwonią. Spotykają się na następnej przepustce i pomimo nieporozumień widać, że bardzo im na sobie zależy i zbliżają się jeszcze bardziej do siebie.
John ostatni raz wraca do wojska, by skończyć za parę miesięcy służbę, niestety w między czasie nadchodzi 11 września i z poczucia obowiązku zaciąga się jeszcze na dwa lata. Savannah nie wytrzymuje próby czasu i informuje go, że zakochała się w kimś innym.
W między czasie ojciec Johna ma dwa zawały i po paru latach umiera, przekazując Johnowi wszystko co posiada, w tym cenną kolekcje monet.
John postanawia spotkać się z Savannah, z którą nie miał kontaktu od ostatniego listu. Spotykając się z nią wracają wszystkie wspomnienia i uczucia. Dowiaduje się kto jest jej mężem i co się z nim dzieje. Postanawia im pomóc i zniknąć z życia Savannah na zawsze.


Wiecie co? Jest to jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam ostatnie czasy. Od początku wiedziałam, że ta książka bardzo na mnie wpłynie, ale chciałam ją przeczytać. Ostatnie około 100 stron przepłakałam ze wzruszenia. Sama choroba i śmierć ojca Johna była bardzo przykra, ale i pełna lekcji cierpliwości, miłości i zrozumienia.
Książkę czyta się szybko, jest napisana prostym językiem i mogłoby się wydawać, że to typowy romans, ale zakończenie wcale nie jest takie oczywiste.
Domyślam się, że ten wpis jest bardzo chaotyczny, ale to dlatego, że po przeczytaniu tej książki brakuje mi słów, by wyrazić jakie emocje we mnie wzbudziła, do jakich myśli skłoniła i jak wiele łez przy niej wylałam.
Jestem romantyczką i wierzę, że ludzie połączeni prawdziwą miłością powinni być ze sobą. Jestem zła na Savannah, że zabrakło jej cierpliwości, wiary i moim zdaniem miłości, żeby poczekać te 9 miesięcy na Johna. Owszem wybrała miłość przyjacielską, pełną wdzięczności, pomocy, ale miłość bez namiętności, bez tego co mogła mieć przy Johnie. Nie wiem, czy całe życie potrafiłabym tęsknić do kogoś, kogo nigdy nie przestanie się kochać, być z kimś innym i myśleć o nim. Dla mnie to oszustwo obecnego męża i siebie, bo pomimo łączącego ich uczucia, on nie wiadomo co by robił, nie zapełni pustki po Johnie.
John jest dla mnie bohaterem. Jego ostatni gest jest bardzo szlachetny. Mógł pomyśleć egoistycznie i czekać na śmierć, by za jakiś czas mieć Savannah dla siebie, ale postanowił pomóc w powrocie do zdrowia jej męża i dać im szansę. Z góry założył, że los postanowił ich rozdzielić i nigdy już nie będą razem, jedynie w chwilach, gdy okrągły księżyc świeci na niebie, a oni wpatrują się w niego...

Z łezką w oczach...
Pragnę Wam z całego serca polecić tą książkę. Jestem ciekawa, czy tylko ja jestem taka wrażliwa, czy książka rzeczywiście jest niezwykła.




Ps. Teraz zobaczymy co film ma nam do zaoferowania. Może w nim jednak prawdziwa miłość wygra?

Obejrzałam film. Troszeczkę różni się od książki, jest mniej wzruszający, ale ma swoje plusy także. Wzruszyły mnie 3 momenty: spotkanie w szpitalu z ojcem, spotkanie po latach z Savannah i zakończenie. W filmie spodobało mi się bardzo to jak John i Savannah mówią otwarcie o tym jak to się skończyło, o tym ostatnim liście, o swoich bólach i żalach oraz koniec w którym spotykają się po latach i przytulają. Pozostawia to otwarte zakończenie, reszty musimy się domyślić.  


Owszem książka jest lepsza, ale film ma swój urok. Zaczynając od połączenie fabuły, na grze aktorskiej i niektórych wątkach. Szczerze po cichu od filmu oczekiwałam innego zakończenia niż książka. Warto najpierw przeczytać książkę, a potem obejrzeć film.

środa, 29 stycznia 2014

NIVEA LIP BUTTER Raspberry Rose




Pamiętacie jak na przecenie w SUPERPHARM zakupiłam masło do ust NIVEA? Zapłaciłam za nie około 7 złotych. Uważam, że nie jest to dużo za 16.7g/19 ml produktu. 

Pierwsze użycie sprawiło, że byłam zachwycona. Ten zapach, ta konsystencja, to uczucie na ustach. Jednakże z każdym dniem moje uwielbienie do tego produktu malało. Ostatecznie leżał on na dnie kosmetyczki i nawet na nim nie zatrzymywałam wzroku. Po jakimś czasie sprzątając w kosmetyczce stwierdziłam, że dam mu drugą szansę. I jak myślicie, sprawdziło się? 



NIVEA LIP BUTTER RASPBERRY ROSE:
- ładne metalowe opakowanie,
- bardzo ładny zapach,
- nie posiada żadnego smaku,
- wydajne,
- nawilżenie szybkie i krótkotrwałe,
- duża pojemność,
- dostępne,
- nie lepi się,
- przyjemne- gęste i tłuste,

- nałożone na usta w większej ilości nadaje im delikatnie różowo/biały odcień,
- szybko schodzi z ust,
- bardzo niehigieniczny sposób aplikacji masełka na usta,
- nałożony na usta w dzień szybko schodził i na dłuższą metę nic z nim nie robił.

MOJA OPINIA PO PIERWSZYCH DNIACH UŻYTKOWANIA:
Bardzo podobał mi się ten produkt zaraz po zakupieniu go. Ślicznie pachniał, nie kleił się na ustach i sprawiał wrażenie porządnego nawilżacza ust. Jednakże im dłużej i na większe mrozy go stosowałam tym bardziej mnie denerwował. Najgorsze było ta niehigieniczna aplikacja w towarzystwie, a żeby usta były cały czas na mrozie nawilżone i chronione musiałam powtarzać aplikację co jakiś czas. Ta aplikacja i to, że tak szybko schodził z ust, nie zostawiając żadnego efektu spowodowały, że znalazł się on na dnie kosmetyczki. Lecz do czasu... 

DRUGA SZANSA:
Ostatnio sprzątając kosmetyczkę, stwierdziłam, że dam temu produktowi drugą szansę, bo szkoda, żeby taka ilość masełka się zmarnowała. Postanowiłam smarować usta dużą ilością tego masełka przed snem i w nim spać. To był strzał w 10! Budząc się rano miałam jeszcze resztki masełka na ustach, a usta były pozbawione suchych skórek, w dodatku były miękkie. Zachwyciłam się i stwierdziłam, że w taki właśnie sposób wykorzystam te masełko do końca. W zimie takie nawilżenie jest bardzo potrzebne, szczególnie, gdy ma się całuśnego partnera ;) Spodziewam się, że usta będą takie dopóki będę używać ten produkt, ale on jest bardzo wydajny, więc myślę, że tą zimę do końca ze mną spędzi.



PODSUMOWUJĄC:
Jeśli Ciebie tak jak mnie denerwuje sposób aplikacji tego masełka i częstotliwość powtarzania aplikacji oraz jego szybkie schodzenie to warto wypróbować je stosować na noc. Może u Ciebie także zlikwiduje suche skórki i sprawi, że usta będą miękkie.

A jak u Was sprawdza się to masełko? Stosowaliście też na noc? Może macie jakieś inne sposoby na nie? 

wtorek, 28 stycznia 2014

Ołówek do brwi INGLOT Eyebrow Pencil 503

Cześć,
Postanowiłam w końcu zrobić coś ze swoimi brwiami. Przestałam już parę miesięcy temu nakładać na nie hennę i mimo, że są czarne pojawiły się jaśniejsze włoski. Będąc na zakupach podeszłam do stoiska INGLOT i mimo, że miałam zamiar kupić cienie do powiek zakupiłam Ołówek do brwi INGLOT Eyebrown Pencil 503. Jest to mój pierwszy produkt do brwi.























Wkleiłam Wam skład na którym ja kompletnie się nie znam. Dodam, że nigdy przy kredkach, czy ołówkach nie zwracałam uwagi na skład produktu. Gdzieś czytałam, że jest zapychający, ale jak na razie nie zaobserwowałam u siebie, żadnych skutków ubocznych.











Jak widzicie ołówek ma dołączony grzebyk. Uwielbiam go! Dzięki niemu pozbywam się nadmiaru kredki i efektu przerysowania. Mam wrażenie, że moje brwi mają podbity kolor, ale w naturalny sposób.

























Kolor na jaki mnie namówiła ekspedientka to ciemny brąz. Stwierdziła, że nie będzie efektu przerysowania i da ona bardziej naturalny efekt, niż czarna, która postarza. Nie znam się, więc zdałam się na jej rady. Dobrze zrobiłam?


























Kolor taki jak na dłoni, jest i na brwiach. Najbardziej obawiałam się, że nie będę potrafiła nic tą kredką namalować i pieniądze będą wydane w błoto, ale myślę, że jak na same początki nie jest w cale tak źle.
Dodam, że mam dwa różne kształty brwi, ponieważ przestałam chodzić na regulację brwi do kosmetyczki i sama wyrywam sobie brwi, ponieważ chce je pogrubić, by miały mój naturalny kształt, a nie były takie chude i oskubane.


















Wielkiej zmiany jak widzicie nie ma. Jednakże, nie widać tak prześwitów między brwiami. Nabrały one koloru i są bardziej wyraziste. Jak na pierwsze zetknięcie z ołówkiem do brwi to jestem zadowolona. Chciałabym nauczyć się też podkreślać brwi cieniami, ale nie wiem jakie powinnam zakupić i jaki pędzelek do niej kupić.

Powiekę jak widzicie mam spuchniętą. To wina tarczycy. W porannej porze zazwyczaj takie mam powieki opuchnięte. Powinnam okłady robić, ale mi się nie chce. 





Reasumując, ołówek do brwi Inglota długo pozostaje na brwiach, nie ściera się, mimo drapania włosów, kolor nie zostaje na palcu, ani nie schodzi z brwi. Ten ołówek daje bardzo naturalny efekt, na którym mi zależało. Grzebyk dołączony do ołówka jest bardzo przydatny, dzięki niemu usuwam nadmiar kredki i wyczesuje brwi. Kredka nie rozmazuje się, podkreśla brwi. Jest dość twarda, ale nie sprawia problemu w aplikacji i nie nadaje efektu przerysowania. Trzyma ona brwi w ryzach. Trudno mi jest odnieść się do innych produktów do brwi, ponieważ jak wspominałam to moje pierwsze spotkanie z takim kosmetykiem. Jak na pierwsze użytkowanie jestem bardzo zadowolona.

czwartek, 23 stycznia 2014

Udane zakupy w sklepie internetowym SellYo


Butoholiczka



Jakiś czas temu miałam wielką rozterkę. Mianowicie przyszła zima, a ja nie miałam, żadnych ładnych, na lekkim obcasie butów na wyjście. Ciągle chodził zakup nowych kozaków za mną, ale zwyczajnie było mi żal wydać pieniądze. Na ratunek przyszedł mi sklep internetowy Sellyo . Nigdy wcześniej nie robiłam tam zakupów, ale zdjęcia butów i cena skutecznie mnie zachęciły. Stwierdziłam, że za te pieniądze nawet jakbym miała pochodzić w nich tylko do marca to nie będzie szkoda. Zaryzykowałam i zamówiłam:



http://www.sellyo.pl/product-pl-31673-L5-MILITARNE-KOZAKI-obcas-ZIMOWE.html






















Podobne ma moja mama tylko wyższe i ciemno brązowe, ale dała za nie dużo więcej pieniędzy niż moje, niecałe 30 zł. Przyszły i zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. Korek nie jest za wysoki, powiedziałabym wręcz, że jest idealnej wysokości, a buty prezentują się bardzo elegancko. Dużo osób mówiło, że są świetne, więc chyba tak jest. Dodam, że mam pewien problem. Otóż posiadam bardzo grubą łydkę i po prostu ciasno mi w tamtym miejscu, ale jakoś daję radę naciągnąć. Zresztą specjalnie dla Was zrobiłam zdjęcia owych butów na nogach.


























Jak widzicie do zdjęcia za pozował nawet mój 16 letni pies. Nie ucinałam go, ponieważ jest coraz bardziej słaby i chce mieć jak najwięcej jego zdjęć. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys i po zimie znów będzie pełen sił. 




http://www.sellyo.pl/product-pl-31594-SNEAKERSY-zima-FUTERKO-zloty-zamek-BOTKI.html




















Drugie buty po jakie sięgnęłam to były botki. Zapłaciłam za nie niecałe 40 zł. Całe zakupy razem z przesyłką kosztowały mnie około 80 złotych (niecałe). Lubię chodzić na koturnie, do tego wyglądają ciekawie i na ciepłe. Gdy je rozpakowałam nie byłam co do nich przekonana, ale... jak ubrałam je na nogi, wsadziłam rurki w środek i poczułam tą wygodę oraz ciepło to stwierdziłam, że na co dzień będę je ubierać teraz zawsze. Wczoraj na tą kiepską pogodę je ubrałam i było mi i wygodnie i ciepło.























Widziałam na stronie jeszcze sporo ślicznych butów, ale bałam się na pierwsze zakupy zaryzykować wyższą ceną zakupu. Teraz już wiem, że warto. Jak komuś wspominam za ile upolowałam te buty to nie dowierza. Jestem bardzo zadowolona z tych zakupów!


Co myślicie o tych butach? 

środa, 22 stycznia 2014

Richard Paul EVANS "Szukając Noel"


































"Czy wiesz, że anioły naprawdę czasem przebierają się za ludzi i schodzą na ziemię?

Mark przekonał się o tym wraz z pierwszym łykiem gorącej czekolady, którą pewnego wieczoru nalała mu do filiżanki Macy. Spotkali się przypadkiem. On - życiowy rozbitek, samotny i zrezygnowany, ona - doświadczona przez los i skrzywdzona w dzieciństwie, jednak, mimo wszystko, skłonna do niesienia pomocy innym. Z lękiem, ale i radością obserwują rodzące się między nimi uczucie.

Tylko czy trudna przeszłość nie okaże się silniejsza od ich młodej miłości? I kim jest tajemnicza Noel, która może całkowicie zmienić ich życie? 

Szukając Noel to bestsellerowa powieść autorka "Stokrotek w śniegu" i "Kolorów tamtego lata", którą pokochały czytelniczki na całym świecie. Każda z dziesięciu powieści Richarda Paula Evansa znalazła się na szczycie listy bestsellerów "New York Timesa", a ich łączny nakład w USA przekroczył już 14 milionów egzemplarzy."


Jest to pierwsza książka jaką przeczytałam tego autora. Evans funduje nam współczesną baśń, w której występują dobrzy bohaterowie, źli i ci zagubieni. Jak to w baśniach zwykle bywa na końcu jest szczęśliwe zakończenie, które czytelnik sam może przewidzieć. Nie uważam, że to źle. Takie książki też są potrzebne.

"Szukając Noel" to powieść o miłości, rodzinnych więziach, przyjaźni, przeszłości. Sporo uczuć w tej książce. W tej książce nie znajdziemy obszernych opisów, szczególnie przyrody. Natomiast rozdziały są bardzo treściwe, napisane prostym językiem, a rozdziały tak skonstruowane, że czyta się tą książkę bardzo szybko, sprawnie i wygodnie.

Na początku poznajemy dwóch bohaterów - Marka, któremu zginęła matka i Macy, która postanawia odnaleźć swoją siostrę. Oboje nie potrafią poradzić sobie z przeszłością, ale wzajemnie potrafią sobie bardzo pomóc. Z każdą stroną książki zbliżają się do siebie coraz bliżej.

Książkę poleciła mi KosmetAsia, która ma bardzo podobny gust literacki do mojego. Muszę jednak przyznać szczerze, że w jakiś sposób, zawiodłam się. Analizując mój zawód dochodzę do wniosku, że nadzieje jakie położyłam w tej książce i wyobrażenie o niej sprawiły, że niemożliwe nie stało się niemożliwe. Z naszą wyobraźnią nic nie jest w stanie wygrać. Od razu piszę jak się zawiodłam, bo po tym co wyżej napisałam, być może nawet opinię odechce Wam się czytać, a książka jest warta by po nią sięgnąć. Ostatnie książki po jakie sięgałam były dość absorbujące, opowiadały historie z życia, holokaust itp. Ta książka jest typowo o uczuciach, a ja mając w tym etapie swojego życia zachwiane poczucie wartości, czuję się okłamywana przez taką treść. Myślę, że gdybym przeczytała tą książkę 7 miesięcy wcześniej, nie czułabym się rozczarowana.

Pozytywnie w tej książce zaskoczyło mnie wiele innych aspektów. Parę stron przeczytanych, a ja już wiedziałam o czym czytam. Błyskawicznie przechodzi się z jednej strony na drugą. Myślę, że temu sprzyja konstrukcja rozdziałów oraz sposób napisania tej powieści. Nie znajdziemy tutaj długich opisów, których osobiście nie lubię. Występuje sporo dialogów. Wszystko jest bardzo treściwe. Na początku rozdziałów znajdujemy cytaty z pamiętnika Marka, które opowiadają nam o czym będzie rozdział. Fajne jest to, że to co spotkało bohaterów mogło wydarzyć się w rzeczywistości, może dotyczyć każdego z nas. Książka uczy tego by nie skupiać się na przeszłości, iść dalej, uczyć się wybaczać, próbować zrozumieć, a przede wszystkim rozmawiać, nieść dobroć i kochać.  Muszę przyznać, że był moment na końcu książki, który mnie troszkę wzruszył. Nie wspominałam tego tutaj, ale bardzo często płaczę, wzruszają mnie zwierzęta, starsi panowie, reklamy dzieci - wszystko. Mój partner ma ze mną ciężko. Nie wiem czy to hormony, czy taki mój urok ;) Wspomniałam o tym, ponieważ założyłam, że przy tej książce sporo chusteczek będzie mi potrzebnych, skoro czytając piątą część "Harrego Pottera" płakałam jak bóbr, gdy zginął Syriusz, ale nic takiego nie miało miejsca. Zmęczenie, obecność partnera, czy inne czynniki sprawiły, że tylko raz uroniłam łzy? Nie mam pojęcia.

Reasumując, po przeczytaniu i przemyśleniu sobie tej książki nasuwają się trzy słowa: MIŁA, LEKKA, PRZYJEMNA, pozycja do przeczytania w sam raz na zimowe dni. Wystarczą dwie noce. 
Książka ta jest dobrą odskocznią od codziennych kłopotów. Jest pełna ciepła, wzruszeń i pozytywnych bohaterów. Towarzyszymy Markowi i Macy, którzy muszą poukładać na nowo swoje życie. Książka nie dość, że wzrusza, ale także daje nadzieję na to, że gdzieś tam czeka na nas leprze jutro, że warto jest walczyć o rodzinę, miłość pomimo przeciwności losu. Zakładam, że sięgnę jeszcze po książki tego autora, bo kto nie potrzebuje czasami oderwać się od kłopotów i przeczytać pełną miłości powieść, którą czyta się bardzo szybko i sprawnie?  

Ocena:
6/10

wtorek, 21 stycznia 2014

AVON superSHOCK MAX- tusz do rzęs




































Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją powyższego tuszu do rzęs. Jest to tusz AVON superSHOCK MAX. Wersja, którą posiadam, a raczej wersje, bo mam jeszcze świąteczną, są z edycji limitowanej. Zakupiłam ten tusz z dwóch powodów. Pierwszym była pozytywna opinia Hani, która w filmikach na youtube sama tuszowała sobie nim rzęsy. Drugim powodem była cena. Świąteczny tusz był w katalogu 17 za 13 złotych! Ten fioletowy był w zestawie z 4 innymi produktami za cenę 29 złotych.
Dodam na samym początku, że nie oczekiwałam cudów od tego tuszu. Miał się świetnie spisywać do codziennego makijażu. W dodatku mam rzęsy na których większość tuszów spisuje się świetnie. Przejdźmy jednakże do recenzji.

Producent obiecuje:
"Tusz dający efekt 15x grubszych rzęs. Innowacyjna spiralna szczoteczka ze specjalnie wyprofilowanymi zygzakowatymi kanalikami nakłada na rzęsy maksymalną ilość tuszu. Zaawansowana pogrubiająca formuła z powiększającymi włóknami i proteinami otacza każdą rzęsę, nadając jej maksymalną objętość bez obciążania."




Mój tusz prezentuje się jak na zdjęciu powyżej. Mam wrażenie, że szczoteczka zabiera zbyt dużą ilość tuszu, ale nie jest to moje ostatnie zdanie, ponieważ ten tusz jest świeży i z czasem może się to zmienić. Uważam, że fajnie byłoby Wam pokazać jak tusz sprawuje się na moich rzęsach. Zrobię to, ale... musicie mi wybaczyć ostrość zdjęć, światło i w ogóle te zdjęcia. Konkretny aparat jest na wycieczce i musiałam zadowolić się tym co zostało w domu. 



































Zdjęcie powyżej prezentuje rzęsy, które zostały pomalowane przed weekendem. Zdaję sobie sprawę, że te zdjęcia są rozmyte, dlatego dzisiaj pomalowałam także rzęsy tym tuszem i zrobiłam bardziej wyraziste zdjęcia, żeby było porównanie.

Nie jest to wprawdzie mój ukochany tusz z Maybellin'e, ale dla mnie ten tusz spełnia swoje zadanie. Rzęsy są wydłużone, rozczesane i nie są przede wszystkim sklejone. Zapomniałam dodać, że zdjęcia rzęs są po jednym nałożeniu maskary. Przy tym tuszu nie nakładam dwóch warstw (zresztą rzadko to robię), ponieważ mam wrażenie, że przy drugiej warstwie rzęsy są sklejone i aż nienaturalne pogrubione. Kocham się w efekcie naturalnych rzęs. Nie raz i nie dwa po Maybelline miałam wmawiane, że mam doczepione rzęsy, że to nie są moje naturalne i mam je zdjąć :D Oczywiście były to moje rzęsy. Wróćmy do recenzji. Spotkałam się z opinią, że tusz się obsypuje i jest nietrwały. Przyznam, ze sama u siebie nie zaobserwowałam tego. Jak pomaluję rzęsy rano to wieczorem je zmywam i pod oczyma nie widzę, żeby się obsypywał. Trzeba jednak przyznać, że producent nas oszukał. Widzicie pogrubienie rzęs do 15 razy? Ja nie. Nie jest to dla mnie problem, bo nie muszę mieć pogrubienia, ale po co obiecywać coś, czego nie ma? Lepiej napisać, że tusz rozczesuje rzęsy i wydłuża je. 

Podsumowanie:

PLUSY
- ładne opakowanie
- fajna szczoteczka
- rozdziela rzęsy
- wydłuża rzęsy
- łatwy w demakijażu
- dobra konsystencja tuszu
- szczoteczka dobrze rozprowadza tusz
- rozczesuje rzęsy
- nie obsypuje się
- wytrzymuje cały dzień

MINUSY
- trudno pomalować rzęsy w kąciku oczu
- nie zauważyłam pogrubienia, które obiecuje nam producent
- czerń mogłaby być bardziej intensywna

Reasumując:
Cena jest adekwatna do efektów jakie daje nam ten tusz. Z pewnością jeszcze po niego sięgnę. Idealnie sprawdza się do codziennego makijażu. Rozczesuje, pogrubia, nie skleja rzęs. Polubiliśmy się. Szkoda, że nie podbija czerni rzęs jakoś mocno i nie spełnia oczekiwań co do pogrubienia. 

Moja ocena:
4/6

środa, 15 stycznia 2014

Recenzja Dan Brown "Inferno"



































"Światowej sławy specjalista od symboli, Robert Langdon, budzi się na szpitalnym łóżku w zupełnie obcym miejscu. Nie pamięta, jak się tam znalazł. Nie potrafi też wyjaśnić, w jaki sposób wszedł w posiadanie tajemniczego przedmiotu, który znajduje we własnej marynarce. 

Czasu na rozmyślanie nie ma niestety zbyt wiele. Ledwie na dobre odzyskuje przytomność, ktoś próbuje go zabić. W towarzystwie młodej lekarki, Sienny Brooks, Langdon opuszcza w pośpiechu szpital. Ścigany przez nieznanych wrogów przemierza uliczki Florencji, próbując odkryć powody niespodziewanego pościgu. Podąża śladem tajemniczych wskazówek ukrytych w słynnym poemacie Dantego...

Czy jego wiedza o tajemnicach, które skrywa historyczna fasada miasta, wystarczy, by umknąć nieznanym oprawcom? Czy zdoła rozszyfrować zagadkę i uratować ludzkość przed śmiertelnym zagrożeniem?"

Dan Brown jak zwykle roztacza przed nami zagadkę, której rozwiązania trzeba szukać wśród symboli i odniesień do świata sztuki i literatury. Niezwykle zachwyca mnie to jak autor potrafi wpleść w fabułę te wszystkie znaki, symbole. Jest to tak sprawie zrobione, że mam odczucie iż historia ta wydarzyła się rzeczywiście. Czy jego wiedza o tajemnicach, które skrywa historyczna fasada miasta, wystarczy, by umknąć nieznanym oprawcom? Czy zdoła rozszyfrować zagadkę i uratować ludzkość przed śmiertelnym zagrożeniem? Odpowiedź na pytanie z książki jest oczywista. Tak, Langdon jest światowej sławy profesorem ikonografii i jego wiedza jest tak obszerna, że potrafi rozwiązać wszystkie zagadki, które napotyka na swojej drodze. Przez to zakończenie łatwo jest przewidzieć, ale nie przeszkadza to śledzeniu uważnie fabuły książki.

Tym razem autor zabiera nas w podróż po dziełach Dantego. Zaprasza nas do piekła. Główny bohaterem jest Robert Langdon, którego mogliśmy poznać w poprzednich dziełach Browna. Jeżeli czytaliśmy wcześniejsze dzieła to możemy zaobserwować, że charakter Roberta pozostał taki sam, jak również jego sposób rozwiązywania zagadek i poszukiwania odpowiedzi. Budzi się on po postrzale i nawet nie zdążył dowiedzieć się co dokładnie się wydarzyło, gdy ktoś próbuje go zabić. W ucieczce pomaga mu młoda lekarka, Sienna Brooks, która towarzyszy mu w jego dalszych poszukiwaniach. Przyznam, że momentami nudziła mnie ta lektura. Winne temu były wplecione w fabułę opisy otoczenia, zabytków i architektury.

Natomiast zakończenie było bardzo ciekawe. Tym razem nie skończyło się jak zawsze zażegnaniem kryzysu, ale zakończenie było bardzo przyjemne dla czytelnika. Dobry bohater pod koniec książki okazał się złym, by na końcu powieści okazać się jednak dobrą osobą, której można zaufać. Bardzo interesujące w tej książce jest to, że autor stawia nas przed faktycznym problemem, który dotyczy każdego z nas. Mamy chwilę na to by zastanowić się nad tym, iż rzeczywiście świat zmierza do tego co opisuje bohater, co jest przerażające.
Szalony naukowiec w "Inferno" znajduje na to rozwiązanie, a my? Czy zmierzamy do tego o czym pisze autor, czy jesteśmy temu kryzysowi w stanie zaradzić?

Pierwszą książką jaką przeczytałam Dana Browna była "Anioły i demony". Zachwyciła mnie i nie mogłam od niej się oderwać, nawet bestsellerowa "Kod Leonarda da Vinci" nie zachwyciła mnie w takim stopniu co "Anioły". Język autora w "Inferno" nadal jest gładki i łatwy w odbiorze. Akcja goni akcję. Cały czas coś się dzieje. Trzeba szukać i uciekaćBrownowi udało się pokazać dzieło Dantego nie tylko jako klucz do rozwiązania sensacyjnej zagadki, ale i jako utwór kulturotwórczy, ponadczasowy, ciekawiący, intrygujący i ujmujący nawet po wielu latach. Niektóre interpretacje autora są może naciągane, ale do obronienia. 

Reasumują, ta książka dla miłośników Browna jest na pewno bardzo atrakcyjna. Autor potrafi połączyć sztukę i historię z współczesnymi realiami. Fabuła jest fascynująca i bardzo dynamiczna. Czyta się niezwykle lekko i szybko. Niekiedy byłam znudzona, ale może to wina zmęczenia? Czekam za kolejną powieścią Browna, więc oznacza to, że książka spełniła moje oczekiwania. Trzeba przyznać, że lekko przewidziałam jak będzie wyglądać fabuła. Główny bohater, zagadka, jakaś atrakcyjna kobieta, która pomaga mu tą zagadkę rozwiązać. Mimo, że w każdym dziele schemat się powiela powieść jest tak skonstruowana, że chcemy wiedzieć co wydarzy się na następnej stronie i jakie będzie zakończenie. 


Moja ocena:
7/10 


Czytaliście? Jak Wam spodobała się ta pozycja? Przyznam, że cieszę się, iż tą książkę skończyłam czytać, ponieważ mogę zacząć następną, której jestem bardzo ciekawa. Mianowicie Richard Paul Evans "Szukając Noel".


wtorek, 14 stycznia 2014

Realizacja wygranej w sklepie Atelier Natury

Jakoś przed świętami wygrałam bon o wartości 100 zł do zrealizowania w sklepie Atelier Natury. Zamówienia dokonałam przed samymi świętami, a przesyłkę odebrałam dopiero wczoraj. Firma bardzo rzetelna, ponieważ z racji długiego oczekiwania na przesyłkę otrzymałam w ramach rekompensaty ręcznik bambusowy. Niestety kolejny raz zawiodłam się na firmie kurierskiej K-EX. Czy tylko ja mam z nimi ciągle problemy, czy u Was też się zdarzają? Wróćmy jednakże do miłych rzeczy. Mianowicie chciałabym Wam przedstawić co zamówiłam.







































Love2Mix Organic - Intensywny szampon stymulujący wzrost - pomarańcza i papryczka chilli



































Szampon zapobiega wypadaniu włosów i stymuluje ich wzrost, ma odżywcze i rewitalizujące działanie. Za pomocą zawartego w składzie organicznego ekstraktu pomarańczy szampon głęboko oczyszcza włosy i skórę głowywzmacnia cebulki włosowe i pobudza wzrost włosów, odświeża skórę głowy. Organiczny ekstrakt z chili poprawia krążenie krwi, zapobiega wypadaniu włosów. Szampon ma przyjemny zapach, nadaje się idealnie do pielęgnacji każdego rodzaju włosów i skóry głowy.

 Zalety tego produktu: 

  • Zawiera certyfikowane składniki organiczne
  • Nie zawiera SLS, parabenów, olei mineralnych, metali ciężkich, ftalanów, glikoli, lanoliny.
  • Zapobiega utracie włosów, eliminuje łupież i stymuluje wzrost nowych włosów, poprawia krążenie krwi.
  • Głęboko oczyszcza skórę głowy


Składniki aktywne: 
Organiczny ekstrakt z pomarańczy (Organic Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract) - oczyszcza włosy i skórę głowy, wzmacnia cebulki włosowe i pobudza wzrost włosów, odświeża skórę głowy .
Organiczny ekstrakt z papryczki chili(Organic Capsicum Frutescens Fruit Extract)poprawia krążenie krwi, zapobiega wypadaniu włosów .
Ekstrakt z ziarna kakaowca właściwego (Theobroma Cacao Seed Extract) – nawilża, poprawia objętość włosów cienkich zachowując ich lekkość. 
Żeń-szeń (Panax Ginseng Extract) - wyciąg z korzenia żeń - szenia stosowany jest w kosmetyce jako preparat odmładzający skórę i zapobiegający łysieniu i wypadaniu włosów.
Skład INCI: Aqua with infusions of Organic Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Organic Capsicum Frutescens Fruit Extract, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Sodium Cocoyl Glutamate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Theobroma Cacao Seed Extract, Panax Ginseng Extract, Benzyl Alcohol, Sodium Chloride, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Citric Acid, Lycopen, Caramel.

Pojemność opakowania   360 ml  
Cena: 17 złotych


Maska drożdżowa - przyspiesza wzrost włosów - Receptury Agafii



































Maska do włosów  drożdżowa to wspaniały sposób na przyśpieszenie wzrostu włosów. Drożdże piwne to naturalne źródło białka, witamin i mikroelementów, które przenikają w strukturę włosa, wzmacniając je i przyspieszając wzrost. Olej z kiełków  pszenicy posiada działanie regeneracyjne i przeciwdziałające wypadaniu.  Sok z brzozy to znany ludowy środek  na wzmocnienie cebulek włosowych. Dzięki zawartości olejów z zimnego tłoczenia maska ułatwia rozczesywanie. Włosy stają się jedwabiste i pełne blasku.

Maska zawiera ekstrakty z:
Drożdże piwne (Yeast Extract) – poprawiają strukturę włosa, wzmacniają, przyśpieszają wzrost.
Sok brzozowy (Betula Alba Juice) – wzmacnia cebulki włosowe, nadaje włosom blask, zapobiega wypadaniu.
Oman wielki  (Inula Helenium Extract) – działa antyseptycznie i przeciwbakteryjnie
Mącznica lekarska ( Arctostaphylos Uva Ursi Extract) znakomity naturalny antyseptyk
Ostropest plamisty (Silybum Marianum Extract) - łagodzi stany zapalne i hamuje zmiany skórne.
oraz oleje z zimnego tłoczenia:
Olej z kiełków  pszenicy (Triticum Vulgare Germ Oil) - regeneruje wnętrze włosów, odtwarza naturalną osłonkę i wygładza ich powierzchnie. Chroni przed nadmierną utratą wody oraz promieniowaniem UV.
Olej z nasion białej porzeczki (Ribes Aureum Seed Oil) – wykazuje działanie przeciwzapalne, intensywnie odżywia włosy.
Olej z orzeszków cedrowych (Pinus Siberica  Cone Oil) – ogranicza łojotok, zwalcza łupież, stymuluje krążenie podskórne i przeciwdziała wypadaniu włosów
Olej z owoców dzikiej róży ( Rosa canina Fruit Oil) - odżywia, nawilża i uelastycznia włosy
   
Sposób użycia:
nanosimy maskę na czyste, wilgotne włosy. Równomiernie rozprowadzamy na całej długości aż do podstawy włosa. Po 1-2 minutach zmywamy wodą.

Skład INCI: Aqua with infusions of: Yeast Extract, Betula Alba Juice; enriched by extracts: Inula Helenium Extract, Arctostaphylos Uva Ursi Extract, Silybum Marianum Extract, Cetrionium Chloride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Guar Gum, ; cold pressed oils: Triticum Vulgare Germ Oil, Ribes Aureum Seed Oil, Pinus Siberica  Cone Oil, Rosa Canina Fruit Oil, Ascorbic Acid, Panthenol, Glucosamine, Citric Acid, Parfum, Benzoic Acid, Sorbic Acid

Pojemność opakowania  300ml   
Cena: 16 złotych


Masło Shea rafinowane 200g


























Masło shea BIOCOSMETICS bez chemicznych dodatków, używane od wieków. Ma niedorównany talent w ochronie i regeneracji naszej skóry. Masło shea karite naturalne, ekologiczne odkrywa przed nami swoje bogactwo działania.  Stymuluje komórki skóry do regeneracji, zwiększa ukrwienie skóry. Przede wszystkim odżywia cerę, nawilża ją do najgłębszych warstw skóry. To serum piękna zaopatrzone w wysoka zawartość witamin A, E, F. Masło shea rafinowane wydobywa z Twojej skóry to co najpiękniejsze. Masło to otrzymuje się z owoców - orzeszków drzewa masłowego Butyrospermum parkii rosnącego w Afryce w środowisku naturalnym. Zbierane ręcznie orzeszki charakteryzują się bardzo wysoką zawartością tłuszczu. Drzewo owocuje dopiero po 30 latach, a najobficiej po ok. 50 latach.

W Afryce jest używane bez domieszek jako maść przeciw rozstępom oraz do pielęgnowania niemowlaków i starszych dzieci. Stosowane bezpośrednio na skórę, włosy, usta lub jako dodatek do balsamów, kremów oraz kąpieli. Do  masażu  bolących mięśni, leczeniu reumatyzmu, podrażnień skóry. Masło jest naturalną odżywką do włosów suchych, łamliwych, rozdwajających się. Skutecznie zapobiega takim dolegliwościom jak: przesuszona cera, spierzchnięte usta, rozstępy, zmarszczki, przebarwienia. Łagodzi egzemy, łuszczycę, zmniejsza blizny. Masło shea karite to naturalny filtr słoneczny. Wcierany w zmienione przez reumatyzm czy artretyzm  miejsca, daje ulgę.
  Działanie:
 - kojące
- nawilżające
- zmiękczające skórę
- przeciwzmarszczkowe
- naturalny filtr UV
- przyspiesza gojenie ran
- łagodzi łuszczycę- chroni przed wysuszeniem
- natłuszcza
- zmniejsza blizny
   Zastosowanie:
 - masaże
- przesuszona cera
- opalanie na słońcu i w solarium
- maść przeciwko rozstępom
- doskonałe dla każdego rodzaju cery
   Zastosowanie:
 - masaże
- przesuszona cera
- opalanie na słońcu i w solarium
- maść przeciwko rozstępom
- doskonałe dla każdego rodzaju cery
Masło karite ma konsystencję miękka i stałą, jak pomadka. Pod wpływem ciepła skóry staje się jeszcze bardziej miękkie i daje się rozsmarować.




Cena: 17,99 zł

Olej arganowy organiczny 100% 50 ml z dozownikiem



































Olej arganowy zwany inaczej złotem Maroka czy też eliksirem młodości jest obecnie najbardziej cenionym i najbogatszym we właściwości pielęgnujące olejem  produkowanym  na świecie. Od dawna służący narodowi marokańskiemu, został zauważony i doceniony na wszystkich kontynentach. Wytwarzany jest z owoców arganii żelaznej, inaczej drzewa arganowego, które występuje tylko w jednym  miejscu  na świecie tzn. w południowo zachodniej części Maroka. Fakt, że rośnie ono w ekologicznie czystym środowisku  sprawia, że olej arganowy jest tak wartościowym  produktem.

Jest szeroko stosowany w kosmetologii i stanowi nieoceniony składnik produktów kosmetycznych. Jedną z najbardziej cenionych właściwości oleju arganowego jest jego działanie odmładzające. Wpływ na to ma duża zawartość tokoferoli czyli witaminy E (w tym Beta-tokoferol, Gamma-tokoferol i Delta-tokoferol), które chronią nasz organizm przed starzeniem się komórek. Olej chroni także strukturę skóry przed zniszczeniami powodowanymi czynnikami zewnętrznymi, głównie dzięki zawartych w nim antyoksydantów. Polecany jest właściwie dla każdego rodzaju cery szczególnie dla skóry wrażliwej, suchej, alergicznej a także trądzikowej i dojrzałej. Dzięki jego właściwościom nawilżającym i ujędrniającym, wygładzającym, rewitalizującym, pielęgnacja skóry bardzo skuteczna.

Warto także wiedzieć, że olej arganowy łagodzi objawy trądziku młodzieńczego, alergii czy też łuszczycy. Dzięki obecności fitosteroli, w tym głównie spinasterolu ma działanie przeciwzapalne i łagodzące jak również przyśpiesza gojenie ran, blizn, rozstępów a także poparzeń np. słonecznych.

Olej arganowy stosowany do demakijażu, maseczek kosmetycznych jak i masaży, wspaniale pobudza krążenie krwi, wpływa odmładzająco na skórę jak i nadaje jej niepowtarzalny wygląd. Jest to także wspaniały produkt do pielęgnacji włosów i paznokci. Doskonale sprawdzi się przy włosach suchych i łamliwych. Pomaga także zwalczyć łupież skóry. Ten wartościowy olej znajduje zastosowanie również w pielęgnacji skóry niemowląt. Chroni skórę najmłodszych przed oparzeniami i sprawdza się też jako produkt jej całkowitej pielęgnacji.

Zastosowanie produktu:
* dodatek do gotowych kosmetyków (porcję kremu, balsamu, odżywki lub szamponu nałożyć w zagłębienie dłoni, dodać do tego  niewielką ilość oleju arganowego całość wymieszać na jednolitą emulsję, nałożyć na skórę i dokładnie wmasować lub wklepać,

* olej arganowy można stosować bezpośrednio na skórę twarzy i ciała oraz włosy,

* jako pielęgnacyjny olejek do twarzy stosowany samodzielnie (odrobinę olejku rozgrzej między palcami i aplikuj na lekko wilgotną skórę twarzy, szyi, dekoltu oraz okolice oczu, delikatnie wklepując),

* jako dwufazowy nawilżacz w połączeniu z wybranym żelem hialuronowym (nałożyć na zagłębienie dłoni porcję żelu hialuronowego, dodać kilka kropli olejku, zmieszać palcami na jednolitą masę i nakładać opuszkami palców, delikatnie masując i wklepując w skórę. Stosunek fazy olejowej do żelowej reguluje się w zależności od potrzeb i rodzaju cery. W przypadku cery tłustej dodajemy mniejszą ilość olejku, w przypadku cery suchej większą ilość olejku),

* jako natłuszczająco - nawilżający olejek do ciała stosowany bezpośrednio na suchą lub lekko wilgotną po kąpieli skórę,

* jako olejek pielęgnujący końcówki włosów, odpowiedni do stosowania zarówno na suche i mokre włosy, bez spłukiwania (nabrać odrobinę oleju, rozgrzać i rozetrzeć między palcami, następnie wmasować w końce włosów, nie spłukiwać). Używaj olejku oszczędnie, aby nie przetłuścić i zbytnio nie obciążyć włosów,

* jako maska do włosów, stosowana przed umyciem (w suche, nieumyte jeszcze włosy i skórę głowy wmasować olej, zawinąć włosy w foliowy czepek i/lub ręcznik, trzymać na włosach przez ok. pół godziny do godziny i następnie umyć włosy szamponem bez SLS),

* jako olejek pielęgnujący, wcierany w zniszczoną skórę rąk oraz w paznokcie

* jako dodatek do wzbogacenia porcji maseczek w proszku.

Produkt posiada certyfikat organizacji Ecocert potwierdzający jego czystość ekologiczną.

Olej arganowy jest produktem w stu procentach naturalnym, nieprzetworzonym chemicznie. Wolny od środków konserwujących i sztucznych barwników, co sprawia że tak dobrze oddziałuje na naszą skórę nadając jej zdrowy i piękny wygląd. Niewątpliwą jego zaletą  jest także fakt, że bardzo szybko wchłania się w skórę. Obecność kwasu oleinowego sprzyja penetracji w głąb skóry składników aktywnych naturalnie obecnych w oleju. To produkt o szerokim spektrum działania, który każdemu pozwoli zadbać o swoją skórę.

Cena:  31 złotych


RĘCZNIK BAMBUSOWY 100%   30 cm x 50 cm
































Ręczniki z włókna bambusowego posiadają naturalne właściwości bakteriobójcze, antyalergiczne, antygrzybiczne oraz samosteralizacyjne, dzięki czemu zapobiegają rozwijaniu się grzybów i bakterii zapewniając Tobie i Twojej rodzinie poczucie bezpieczeństwa. Znakomicie chłoną wodę- aż o 60% lepiej niż ręczniki bawełniane.Neutralizują nieprzyjemne zapachyIch pielęgnacja jest prosta i tania, gdyż można je prać rzadko, w niskich temperaturach, a ze względu na miękkość tkaniny zbędne jest stosowanie płynów zmiękczających wodę. 



Tak jak wspominałam, wybrałam te produkty ze względu na ich zastosowanie i działanie. Jestem ciekawa jak u mnie się sprawdzą. Najbardziej jestem ciekawa tej maski do włosów, choć z drugiej strony inne produkty też mnie bardzo interesują. Przekonamy się,jaki natura ma wpływ na moje ciało i włosy.