czwartek, 30 września 2021

Dorota Milli "To jedno zdjęcie"

Zabierając się za lekturę Doroty Milli "To jedno zdjęcie" odhaczyłam kolejną pozycję na mojej półce, która czekała na swój debiut bardzo długo. Nie zabierałam się za nią wcześniej, ponieważ chyba jej objętość mnie odstraszała. Nie wiedziałam też czego mam się spodziewać w środku, ponieważ nie czytałam nic wcześniej powyższej autorki. 


Teraz po lekturze mogę Was ostrzec przed przeczytaniem opisu książki. Czytajcie go na własną odpowiedzialność, ponieważ nie wprowadza do historii, a praktycznie ją streszcza.

Opis: "Eugenia Lipiec dobrze wie czego chce, i zwykła sięgać po to bez wahania. Gdy dostaje propozycję wyjazdu do Londynu, nie zastanawia się długo i wyrusza w drogę, która ma ją zaprowadzić na szczyt świata mody. Podąża za marzeniem by zostać top model. Nie jest to jednak łatwe, tym bardziej, że gdy trzeba iść na ustępstwa, wrodzona duma lubi wpędzać ją w coraz to większe kłopoty... Spragniona przygód Eugenia rzuca się w wir wydarzeń. Gdy na drodze do szczęścia spotyka mężczyznę, który pochodzi z odmiennego świata, w którym królują prawo i porządek, z wrodzonym wdziękiem postanawia przeciągnąć go na swoją stronę, świetnie się przy tym bawiąc. Spokojny Tom i żywiołowa Eni razem odkrywają sekrety Londynu, przy okazji poznając swoje własne. Dokąd ich to zaprowadzi? Pokaże to jedno, wyjątkowe zdjęcie."

"To jedno zdjęcie" to literatura obyczajowa i romans. Dwa gatunki, które czytam. Szczególnie romanse są bliskie mojemu sercu, a z literaturą obyczajową bywa różnie, ale często przyjemnie kończą się nasze spotkania. Zerkając na lubimyczytać.pl pozycja ta ma wysokie noty, bo prawie 7/10 - i tym często sugeruję się sięgając po jakąś książkę.

Zacznijmy od końca, czyli od tego, że powieść ukazuje co może się stać, gdy żyje się beztrosko, pogardliwie traktuje ludzi, nie rozwiązuje spraw do końca i unosi się dumą i chęcią odniesienia sukcesu, a także odmawia się przyjęcia pomocy.

Autorka tej książki ma jakieś upodobanie do nietypowych imion, a wręcz dziwacznych. Wiem, że staropolskie imiona wracają, ale tyle równocześnie w jednej powieści? Macie grupę przyjaciół, którzy nazywają się Eugenia, Lukrecja, Florentyna, Tomisław, Drogomir? Nie sądzę. Chyba, że jesteście mocno po sześćdziesiątce.  Czy w innych książkach autorki też jest tyle staropolskich imion?

Nie poczułam również sympatii do głównej bohaterki. Eugenia, a raczej nasza Eni to młoda, niedojrzała, momentami bezczelna i cyniczna osoba. Skupiona na sobie i osiąganiu własnych celów. Jest bardzo lekkomyślna i zapatrzona w siebie. Trudno polubić taką osobę, gdy człowiek na każdym kroku widzi jej wady i błędy.

Znajdziemy tutaj bardzo dużo opisów różnych miejsc z miasta Londyn. Widać sympatię autorki do tego miasta. Niestety nie wprowadza to dynamiki do rozwleczonej akcji. Muszę to napisać... w tej powieści mało się działo i momentami było nudno. Dla mnie przede wszystkim tematyka była nudna i płyta.

Nie interesuje mnie świat mody, a w 80% akcja skupia się ona na życiu modelek. Jak wyglądają trudy pracy modelki, jej dzień, dieta, terminy i relacje z bookerem, który przygotowuje je do pracy w branży i wspiera ją na każdym etapie.

Niestety nie zostałam zachęcona by sięgnąć po inne książki autorki. Być może zaczęłam od najsłabszej albo typowo nie w moim guście, ale tej mówię NIE. Musiałam wspomagać się audiobookiem, żeby ją skończyć. Jeśli moja opinia jest krzywdząca dla autorki, to napiszcie swoje opinie.

Pozdrawiam!



 

poniedziałek, 27 września 2021

Remigiusz Mróz "Egzekucja" Tom 14

Moja ulubiona seria książek doczekała się 14 tomu. To jest niesamowite! Przed nami "Egzekucja" -  kolejna część z prawniczym duetem w roli głównej - Chyłka i Zordon. Przyznać się, kto nie zna tych dwoje? Jednak nie! Nie chcę wiedzieć. Wolę myśleć, że są tutaj osoby, które jak ja, uwielbiają twórczość Remigiusza Mroza. 


Żartuję oczywiście. Każdy ma inny gust i może lubić inne książki. Szanuję wszystkie konstruktywne komentarze i dyskusje. 

Moja przygoda z twórczością Remigiusza Mroza rozpoczęła się w kwietniu 2018 roku. Zabrałam się za Kasację i przebrnęłam przez wszystkie dostępne tomy z serii. Wtedy jeszcze na czytniku, bo teraz nie ma opcji, żebym nie kupiła papierowej wersji. Książki z tej serii są jedynymi, które kupuję w ciemno zaraz po premierze. Świadczy to tylko o mojej ogromnej sympatii do Joanny Chyłki i Kordiana Oryńskiego. Zdradzę Wam coś jeszcze - nadal nie obejrzałam ekranizacji. Boję się! Nie chcę się irytować, że coś jest inaczej niż w książce i mojej głowie.

Zatem skoro słowa wstępu mamy za sobą, to przejdźmy do okładkowego opisu.

Opis: "Minęły trzy miesiące, od kiedy Kordian Oryński zaginął. Przez cały ten czas Chyłka robiła wszystko, by go odnaleźć, ale nie natrafiła na żaden ślad.
Prawniczka nie zamierza jednak się poddawać. Aby zapewnić sobie fundusze na dalsze poszukiwania, prowadzi biuro porad prawnych i mimo że nie może sama reprezentować klientów przed sądem, nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystywała do tego kogoś innego. Jednocześnie stara się doprowadzić do uchylenia decyzji sądu dyscyplinarnego o usunięciu jej z zawodu.
Nic nie wskazuje na to, by w którejkolwiek ze spraw udało jej się odnieść sukces - aż do momentu, kiedy zgłasza się do niej policjant oskarżony o zabójstwo cywila..."

Po tylu częściach trudno jest autorowi zaskoczyć czymś nowym. Wierni czytelnicy wiedzą czego się spodziewać, znają styl autora, charaktery bohaterów i ich przygody. Jednakże tutaj było inaczej. W tej części autor skupił się na prywatnym życiu naszych bohaterów, ich przeżyciach i uczuciach. W posłowiu sam się do tego przyznał, że takie było zamierzenie. Tylko jedna scena odgrywała się na sali sądowej. Czy uważam to za wadę? Niekoniecznie. Lubię kwestie związane z prawem i sądownictwem, ale rozumiem, że bohaterowie mają swoje życie prywatne i ono jest również ważne. Liczę, że w kolejnej części pojawi się jakaś sprawa, która będzie w stylu tych pierwszych tomów.

Jeśli musiałabym się do czegoś przyczepić, to momentami zastanawiałam się, czy nasi bohaterzy są nieśmiertelni, a może jak koty mają kilka żyć i zawsze spadają na cztery łapy? Dobrze jednak, że mają tyle szczęścia, bo o kim byśmy dalej czytali? Przy takiej ilości tomów trzeba liczyć się z tym, że pojawią się rysy w historii. Wątek z Konsorpcjum też lekko mnie uwiera, ale jestem w stanie uwierzyć w taką zorganizowaną grupę. Podobnie jest z Piotrem Langerem - tyle razy występował u boku naszych bohaterów, że nawet da się lubić Sadystę z Mokotowa. Każdą wadę da się obrócić w zaletę, gdy spojrzymy na to z innej perspektywy.


W tej części było mniej ciętego języka Joanny, ale wynikało to z aktualnej sytuacji. Zgadnijcie natomiast w jakim stanie spotykamy się z nią na pierwszych stronach powieści? Oczywiście, że upojenia alkoholowego. To wraca do niej jak bumerang i chyba jest jej wizytówką.

Czyli wszystko jest po staremu... a jednak całkiem inaczej. Nie mogę zdradzić dlaczego, ale szybko przekonacie się o tym, gdy sięgniecie po "Egzekucję". Inna niż poprzednie, a jednak taka sama. Chyba ta część była nam potrzebna, by uporządkować uczucia naszych bohaterów. Natomiast ich życie nadal pozostaje nieuporządkowane i strach się bać, co czeka ich dalej...





Teraz proszę raportować, kto już po lekturze? Kto również sympatyzuje w tej serii? Kto oglądał serial? A komu może nie podobała się ta część? 


sobota, 25 września 2021

Seria "Powrót" tom 3 pt. "Gaja" autor Karolina Wójciak

Moją przygodę z tą sympatyczną i rozgadaną autorką - Karoliną Wójciak, rozpoczęłam od serii Powrót. Zamówiłam całą serię, bo lubię mieć na półce wszystkie tomy i wzięłam się za "Bruna". Po dwóch miesiącach sięgnęłam po "Ernesta" i po kolejnych dwóch za "Gaję". Czemu w takich odstępach czasowych? Ponieważ dawkowałam sobie przyjemność z czytania tej wielowątkowej i wielogatunkowej powieści. 



Opis z okładki: " Gaja wychowała się w atmosferze skrzętnie skrywanych przed światem tajemnic, omawianych jedynie szeptem nad jej głową. Była świadkiem przemocy, a potem nauczyła się żyć w domu, w którym jedynie pozornie zapanował spokój. Wydawało jej się, że może ufać rodzicom i mieszkającym w domu obok Sianeckim. Jednak najbardziej ranią ją najbliżsi. Kiedy więc musi się zmierzyć z najtrudniejszym momentem w jej życiu, zostaje sama.

Ernest, nie mogący poradzić sobie z własnymi demonami przeszłości, odpycha dziewczynę od siebie. Czy uczucie, jakie połączyło Ernesta i Gaję przetrwa tę trudną próbę? Czy mogą sobie nawzajem zaufać? Czy tragedie, jakie miały miejsce w ich domach, rozdzielają ich na zawsze?"

Książki z tej serii trudno zakwalifikować do jednego gatunku literackiego. Kryminał? Też. Romans? A owszem. Dramat? W pewnym sensie. Powieść psychologiczna? Niekoniecznie, ale zawiera wiele wątków psychologicznych. Znajdziemy tutaj opis przyjaźni, pierwszej miłości, trudnych relacji z rodzicami, kłamstwa, przemoc domową, życie w małym miasteczku, przeżycia z Afganistanu i wiele innych.

Nie jest to seria bez wad. Zdaję sobie sprawę, tym bardziej gdy dużo czytam kryminałów, że niektóre wątki były mało realne dla polskiej rzeczywistości. Przykładem może być wątek z Antkiem i Gają - policjant prowadzący śledztwo i mieszkający w domu podejrzanych/oskarżonych. Kolejny wątek to szkoła, ale tutaj musiałabym zaspoilerować. Tłumaczę to sobie tym, że jest to fikcja literacka i autorka na potrzeby powieści może zmieniać rzeczywistość.

W tej części znajdziemy odpowiedzi na wszystkie zagadki z tej serii, a także nowe wątki, które dopiero pojawiły się w "Gai".

Seria ta bardzo mocno skłania nas do refleksji nad przemocą domową, tym co skrywa się w niektórych domach i jaki wpływ ma to na członków rodziny. Osobiście cały czas zastanawiałam się nad Ernestem. Był bliższy mojemu sercu, niż Gaja. Zastanawiałam się ile jest w stanie znieść jeden człowiek, gdy non stop coś spada na jego barki. Natomiast nasza tytułowa bohaterka była dla mnie mało wiarygodna - z jednej strony jeszcze dziecinna, a z drugiej zbyt mało wykazywała emocji, a zbyt dużo kierowała się rozumem i mocnym kręgosłupem moralnym. Od razu stawiałam 17-letnią siebie na jej miejscu i miałam w głowie inne wyobrażenie reakcji na wydarzenia, ale z drugiej strony mnie ukształtowało inne dzieciństwo, inni rodzice. Każdy z nas pewnie postąpił by inaczej, bo wpływ na to ma mnóstwo czynników.

Jeśli chodzi o takie techniczne aspekty, to czcionka jest optymalna, rozdziały krótkie, a wszystko czyta się błyskawicznie. Historia opowiadana jest z dwóch perspektyw Gai i Ernesta. Każdy rozdział nosi tytuł ich imienia i wiemy, kto aktualnie opowiada.

Z pewnością nie jest to moje ostatnie spotkanie z autorką. Uwielbiam oglądać jej stories na Instagramie - bardzo gadatliwa i sympatyczna osoba. Nie mogę doczekać się kiedy zdobędę jej najnowszą książkę, a zaplanowałam to na miesiąc październik.



Miłej lektury :)