wtorek, 8 lutego 2022

Robert Małecki i jego "Żałobnica"

Ta książka znalazła się u mnie w wyjątkowy sposób. Otrzymałam ją w duecie z "Wrzaskiem" Izabeli Janiszewskiej w kalendarzu adwentowym. Jeśli chodzi o "Wrzask" to czasami pojawiała się mi przed oczyma w księgarniach internetowych i na Instagramie - dlatego kojarzyłam tę pozycję. Natomiast "Żałobnica " była dla mnie nieznanym tytułem i autor tego dzieła również. 


Robert Małecki - według opisu na lubimyczytać.pl :
"Serca czytelników podbił serią kryminalną o komisarzu Bernardzie Grossie (Skaza, Wada, Zadra) oraz drugą, o dziennikarzu Marku Benerze (Najgorsze dopiero nadejdzie, Porzuć swój strach, Koszmary zasną ostatnie). Politolog, filozof i dziennikarz, a także nauczyciel kreatywnego pisania. Laureat najważniejszych polskich kryminalnych trofeów literackich, w tym Nagrody Wielkiego Kalibru oraz Nagrody Kryminalnej Piły."

Bazując na tym co przeczytaliśmy powyżej, "Żałobnica" będzie z kategorii kryminał, sensacja, thriller. Zresztą okładka też jest bardzo mroczna. Przedstawiona roślina nie wygląda zachwycająco. Czy ta historia też będzie w takim tonie?

Powieść zaczyna się w momencie, gdy atrakcyjna kobieta po trzydziestce traci w wypadku męża i pasierbicę. Chociaż był to wypadek policja i rodzina męża drąży, co się działo przed tragedią w życiu małżonków. Próbują udowodnić, że ich brat i syn planował rozwód, a żona go zdradzała. Równocześnie ktoś dociera do wydarzeń sprzed lat, które miały miejsce w rodzinnej miejscowości Anny. 


Historia ta miała ogromny potencjał. Nie ukrywam bardzo szybko ją się czytało. Do języka i stylu autora również nie mam zastrzeżeń, ale niestety czasami było zbyt chaotycznie. Momentami gubiłam się w wątkach, bo było ich bardzo dużo. Powieść toczyła się praktycznie trzytorowo. Opisywała wydarzenia teraźniejsze, sprzed wypadku i z lat młodości głównej bohaterki. Najciekawszym wątkiem okazał się ten z przeszłości. 

Pojawiły się tutaj również niepotrzebne opisy dotyczące diety naszej bohaterki oraz jej wpisów na Instagramie, które praktycznie nic nie wnosiły do historii - jedynie więcej słów. 

Czekałam z niecierpliwością na zakończenie tej historii, ale pierwszy raz w życiu czytałam je dwa razy. Tak, dwa razy! Wątek z przeszłości został dla mnie wyjaśniony, ale ten teraźniejszy wprowadził mnie w ogłupienie. Zastanawiałam się, czy czegoś nie zrozumiałam, a może przeoczyłam? Nigdy wcześniej nic takiego mnie nie spotkało.

Oceniłabym tę książkę jako średniaczka, szybką i przyjemną lekturę, ale przez zamieszanie z zakończeniem będę wspominać ją negatywnie. Być może wszystko wynika z bałaganu i chaosu jaki tutaj momentami pasował, ale czytając nie przeszkadzał mi. Akcja toczyła się bardzo dynamicznie, a samą książkę czytało się sprawnie. Niestety oczekiwałam innego zakończenia i wiem, że moje odczucia są subiektywne, a autor miał pewnie inny zamiar, ale wpłynęło to na moją ocenę całokształtu tej powieści. 






piątek, 28 stycznia 2022

Tajemnicza, mroczna i niecodzienna "Trzynasta opowieść" Diane Setterfield

Kojarzycie tytuł "Była sobie rzeka" Diane Setterfield? Ja kojarzę, ale nie miałam okazji czytać. Autorka wspomnianej powieści wydała kolejną pod tytułem "Trzynasta opowieść". Teraz pewnie zastanawiacie się, jak trafiła na moją biblioteczkę skoro nie czytałam poprzedniej autorki. Otóż znalazłam ją w kalendarzu adwentowym i sama ją wrzuciłam na listę książek, które "chcę", bo spodobała mi się jej okładka.


Opis: " Ludzie wraz ze śmiercią znikają. Znika ich głos, śmiech, z kości w końcu zostaje drobny pył... Ale opowieści... Och, opowieści sprawiają, że ludzie mogą żyć wiecznie! Niektóre są zupełną fantazją, inne zawierają ziarno prawy. Wszystkie są ważne, bo wszystkie mogą przynieść nam ukojenie. Jednak najważniejsza opowieść to ta, która została jeszcze do opowiedzenia... I tak właśnie jest z Trzynastą opowieścią..."

Pierwszy raz zachęcam Was do przeczytania opisu z tyłu obwoluty. Nie zdradzi Wam nim oprócz tego, że zaintryguje, bo jest tajemniczy i magiczny, jak cała ta powieść.

Wracając jednak do okładki, czyż nie jest fantastyczna?! Moje ukochane połączenie butelkowej zieleni jako tła, a na to złote drzewo... Ta okładka zapiera mi dech w piersiach. Trzymanie tej książki było przyjemnością samą w sobie. Czyżby powstaje nowa era - pięknych wydań? Niby nie oceniajmy książki po okładce, ale tej się nie da. Przyciąga od pierwszego wejrzenia.

Powieść zaczyna się w momencie, gdy córka właściciela antykwariatu, Margaret Lea dostaje list od słynnej pisarki, Vidy Winter. W liście autorka prosi ją o spisanie jej biografii. W tym celu Margaret udaje się do posiadłości Vidy by poznać jej historię.

Otwierając tę książkę nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Nawet jaki to gatunek literacki. Zakładałam, że fantastyka, a przynajmniej jej elementy. Jakie było moje zdziwienie, gdy po otworzeniu nie miałam ochoty przerywać czytania i odłożyć jej na półkę. Sen jednak mnie pokonał, ale cały czas zastanawiałam się, co będzie dalej i jak skończy się ta historia. Ta pozycja jest z tego typu, co człowiek chciałby znać zakończenie, a równocześnie nie chce się z nią rozstawać. Nie często mnie to spotyka.


Akcja toczy się dwutorowo i w tym przypadku jest to bardzo sprawnie wykonany zabieg. Otrzymujemy równocześnie dwie opowieści, które w połączeniu tworzą wyjątkową, przenikającą się i niecodzienną historię. Porywa nas ona w nurt wydarzeń i świat, z którego nie chcemy wychodzić. Możemy poczuć klimat antykwariatu z całym jego osobliwym zapachem - połączeniem starych książek i kurzu, starej wiejskiej willi z jej antykami, drewnianymi podłogami i ciężkimi zasłonami. Przy tym otrzymujemy odwołania do "Dziwnych losów Jane Eyre", których swoją drogą jeszcze nie czytałam i uważam je za ogromną ignorancję z mojej strony i chyba czas to naprawić.

"Trzynasta opowieść" to połączenie z jednej strony tajemniczej, pełnej napięcia i wciągającej powieści, a równocześnie z drugiej strony jest czarująca, subtelna i pełna magii. Znajdziemy tutaj pełno sekretów, niedopowiedzeń i niewyjaśnionych zdarzeń - szczególnie z zagadkowych losów bliźniaczek Angelfield.


     Szukacie magicznej i niecodziennej książki, która kryje wiele tajemnic i wciąga od pierwszych stron? Będzie to idealny wybór, bo bardzo trudno się od niej oderwać. Porywa w nurt wydarzeń i świat, z którego nie chce się wychodzić. Cały czas człowiek czuje jej mroczny klimat, momentami niepokój i zastanawia się, co się za nim kryje. 

Jest to tego typu powieść, która zostanie na bardzo długo w mojej głowie i będę do niej wracać myślami. Cudownie, że pod tą piękną okładką kryje się taka osobliwa opowieść. Teraz muszę tylko uzupełnić biblioteczkę w poprzednią książkę autorki i mam nadzieję kolejny raz przenieść się do magicznego świata. 


Czytaliście już tę pozycję? Podzielacie moją opinię, czy ta powieść nie trafia w Wasz gust? Czekam na Wasze odczucia po lekturze. 



piątek, 21 stycznia 2022

Zaciekawienie czy fascynacja? "Tajemnice Windsorów" Marek Rybarczyk pozycja odkrywająca grzech rodziny królewskiej.

Niedawno skończyłam oglądać czwarty sezon serialu "The Crown", który przedstawia historię brytyjskiej monarchii od czasów panowania Jerzego VI i czasów dzieciństwa Elżbiety II. Przyznam Wam, że przed obejrzeniem tego serialu byłam totalną ignorantką w tej dziedzinie. Nie interesowały mnie losy Brytyjczyków i ich władców. Znałam tylko najważniejsze fakty, których nie dało się uniknąć śledząc współczesne media. Nigdy nie zagłębiałam się w temacie.

Serial "The Crown" nie oczarował mnie po pierwszym odcinku. Mrocznym przedstawiającym okres po II wojnie światowej, ale z każdym kolejnym odcinkiem moje zaciekawienie rosło, a przy tym pojawił się zachwyt. Szczególnie nad odwzorowaniem kostiumów i stylizacji aktorów, do tego doboru obsady aktorskiej i ich talentu na scenie. Dla tych dwóch aspektów warto obejrzeć ten serial. Mistrzowska obsada i kreacje.

Jednakże jak to się stało, że po obejrzeniu wszystkich dostępnych odcinków sięgnęłam po książkę Marka Rybarczyka "Tajemnice Windsorów"?


Opis: "Niezliczone zdrady, romanse i mezalianse, biseksualizm, alkoholizm, zamiłowanie do hazardu i ekscentryczne hobby czy raczej natręctw... Arogancja, ignorancja i snobizm. Dobijanie konających przodków. Współpraca z faszystami.

Przez setki lat pieczołowicie skrywane ponure sekrety wychodzą na światło dzienne. Gdyby brukowce istniały w XIX wieku, Wielka Brytania od dawna byłaby republiką.

Czy powszechnie lubiani William, Kate i ich dziecko uratują monarchię? Czy tron po Elżbiecie II przejmie jej syn Karol, zwany złośliwie Karolem III Ostatnim, czy ukochany wnuczek królowej? Czy poddani nadal zechcą płacić 62 pensy rocznie za przyjemność oglądania tej jedynej w swoim rodzaju "opery mydlanej"?"



Odpowiadając na powyższe pytanie nie miałam pojęcia o istnieniu tej pozycji przed otrzymaną wiadomością na Instagramie z poleceniem tego tytułu. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym od razu jej nie szukała w sieci. Takim sposobem ta książka i dwie inne o tej tematyce trafiły do mojej biblioteczki.

Książka została wydana w 2013 roku, gdy książę William i Kate spodziewali się swojego pierwszego dziecka. Autor bardzo duże dywaguje na temat płci przyszłego potomka książęcej pary i następcy tronu. Są to bardziej jego subiektywne opinie i rozważania, niż oparte na faktach informację. Pojawiają się one we wstępie i zakończeniu tej książki. 

Marek Rybarczyk autor powyższej pozycji jest publicystą "Newsweeka", znawcą kultury i historii Wielkiej Brytanii, wieloletnim dziennikarzem radia BBC i korespondentem "Gazety Wyborczej" w Londynie. Pisząc artykuły o rodzinie Windsorów przebrnął przez wiele publikacji historycznych i postanowił połączyć je z plotkami i stworzyć lekką i żartobliwą książkę pt. "Tajemnice Windsorów".

Czyta się ją jak portal plotkarski lub gazetę rozrywkową z artykułami o celebrytach. Każdy rozdział poświęcony jest któremuś z członków powyższej rodziny lub wydarzeniom. Oprócz plotek poznajemy równocześnie historię rodu. Pozwoliło to mi szerzej zrozumieć wątki i odcinki z serialu. Wiele wydarzeń poznałam już z serialu, ale serial traktuję z przymrużeniem oka, jako fikcję i potrzebowałam potwierdzeń, które wydarzenia i fakty były odwzorowane w sposób rzeczywisty.

Książkę czyta się bardzo lekko, jest intrygująca, napisana prostym językiem, a ciekawość czytelnika wzrasta z rozdziału na rozdział. Idealna na jedno albo dwa zimowe wieczory. Oprócz lekkości jest tu dużo humoru, co czyni ją bardzo rozrywkową. Przez to świetnie się przy niej bawiłam. Chyba autorowi chodziło o to, by skonstruować ja tak by czytelnik mile spędził przy niej czas. 

Idealna na pierwszą przygodą z tą tematyką. Dzięki niej moje zaciekawienie (proszę nie mylić z fascynacją) tą rodziną wzrosła jeszcze bardziej. Na półce czeka na mnie jeszcze pozycja pt. "Brytyjska Monarchia od kuchni" i "Książe Karol. Serce Króla". Chciałabym jeszcze zdobyć książkę o Dianie i inne powyższego autora, ale wszystko w swoim czasie. 




Czy ktoś również dopiero przez obejrzenie serialu "The Crown" zainteresował się tym tematem?


piątek, 14 stycznia 2022

Seria: Lipowo tom 4 - Katarzyna Puzyńska "Z jednym wyjątkiem"

Po długiej przerwie ponownie wróciłam do Lipowa za sprawą powieści "Z jednym wyjątkiem" Katarzyny Puzyńskiej. Lipowo to oprócz nazwy serii kryminałów, miejscowość gdzie dzieje się akcja wspomnianych książek. 


Opis: "Po zimie w Lipowie nie zostało już śladu. Wiosna przejmuje świat w swoje władanie. Kwitną kasztanowce, a na polach szumi zielone jeszcze zboże. Przy tej sprzyjającej aurze młodszy aspirant Daniel Podgórski zamierza nareszcie zmienić swoje życie i oświadczyć się Weronice Nowakowskiej.
Tymczasem w okolicach Lipowa umiera pewna kwiaciarka. Kobieta jest już wiekowa, więc jej śmierć początkowo nie wydaje się podejrzana. Z jakiegoś powodu jednak ratowniczka medyczna z karetki pogotowia wezwanej przez sąsiadkę zmarłej nalega na natychmiastowe sprowadzenie policji. Szybko okazuje się, że kobieta miała rację, a kwiaciarka została zamordowana. Daniel Podgórski i komisarz Klementyna Kopp stają przed kolejnym trudnym zadaniem. Kto mógł życzyć śmierci samotnej starszej pani? Dlaczego wytatuował jej na piersi trudny do odcyfrowania napis? Co ma z tym wszystkim wspólnego historia pary młodych ludzi sprzed ponad stu sześćdziesięciu lat?
"Z jednym wyjątkiem" to czwarty tom serii o policjantach z niewielkiej wsi Lipowo. To trzymające w napięciu klasyczne kryminały psychologiczne z mocnym tłem obyczajowym."


Zdjęcia nie oddają tego jaka ta książka jest gruba! Określiłam ją mianem cegły i trochę z obawą do niej podchodziłam. Nie lada wyczynem jest przeczytać coś tak obszernego, chyba że... akcja powieści nas pochłonie. Właśnie tak było w tym przypadku.
Autorka umiejętnie połączyła wydarzenia z przeszłości i teraźniejszości. Mamy tutaj rozgrywkę szachową w roku 1850, lata 70 XX wieku i wiosnę 2014 roku. Od początku tej lektury zastanawiałam się, jaki związek ze sprawą ma słynna rozgrywka szachowa sprzed stulecia. Mój umysł nie byłoby w stanie wymyślić takiego związku i to wszystko było spójne! Mistrzostwo. 

Również temat szachów wydał mi się bardzo nowatorki i rzadko spotykany w lekturach, które czytam, a rocznie jest ich sporo. Wiem, że teraz jest "Gambit królowej", ale ta książka została wydana przed fenomenem wspomnianej wcześniej pozycji. Myślę, że wątek szachowy dla miłośników tej gry będzie bardzo interesujący i umilający lekturę. 

W tym tomie czuć już, że pani Puzyńska z każdą kolejną książką rozwija sagę i ewaluuje. Coraz płynniej i przyjemnie mi się to czyta. Mimo wielu bohaterów nie gubię się w akcji, bo część z nich powiela się z poprzednich książek, a nowi wprowadzani się w bardzo sprawnie do akcji. Myślę również, że czytelnik, który nie czytał poprzednich części odnalazł by się w tym kryminale, gdyż pojawiają się krótkie opisy losów naszych bohaterów.

Zawsze przy tego typu książkach boję się, że wątki obyczajowe przytłoczą zagadkę kryminalną, a w tej serii nie dominują. Są jedynie ciekawym urozmaiceniem akcji. Natomiast śledztwo posuwa się powoli i stopniowo zostaje ujawniona nam prawda.

Wiecie co jest najdziwniejsze w tej serii? Ja nie lubię większości stałych bohaterów. Daniel, który uwielbia słodkości i trudno rozstać mu się z mamusią. Mało w nim stanowczości i męskości. Klementyna - złośliwa starsza pani, która czuje się samotna i wszystkich do siebie zniechęca. Nie okazuje za grosz pozytywnych zachowań. Maria - mama Daniela, która wszystkim wciska własne wypieki i dba o domową atmosferę. Weronika - niby nowoczesna i samodzielna kobieta, ale... no właśnie coś mi w niej nie pasuje i nie przepadam za jej osobą. Może w dalszych częściach wyrobię sobie dalszą opinię. Być może moja niechęć to sukces autorki, bo jej postacie posiadają cechy, które mnie irytują.



Jeśli chodzi o kolejny tom "Utopce", to trudno mi przewidzieć kiedy po niego sięgnę. Nie mam go jeszcze w swojej biblioteczce, ale to kwestia czasu. Przyznam, że z jeszcze większym zaciekawieniem do niego zajrzę, ponieważ autorka wpadła na ciekawy pomysł. Mianowicie zostawiła nas z zapowiedzią zagadki, która czeka bohaterów w kolejnym tomie. 

A jak Wasza przygoda z Katarzyną Puzyńską? Rozpoczęliście, czy nie znacie twórczości tej autorki? U mnie w czołówce polskich autorów jeśli chodzi o ten gatunek. 


Miłego dnia!
Angelika





poniedziałek, 1 listopada 2021

Saga o Fjallbece (tom 4) Camilla Lackberg "Ofiara losu"

W stylu pisania autorki jest coś takiego, że jej dzieła czyta się płynnie, nie ma tutaj niepotrzebnych opisów i przesadnej ilości dialogów. Camilla Lackberg ma bardzo lekkie pióro i talent do podtrzymywania ciekawości czytelnika.


Opis: "Policja w Tanumshede bada wypadek samochodowy. To, co wygląda na tragiczne zdarzenie bez śladów niecnych intencji, okazuje się czymś całkowicie innym. Kiedy dochodzi do kolejnego, równie tajemniczego zdarzenia, pojawia się hipoteza - a jeśli ofiary obu wypadków zamordowano? Policja w Tanumshede ma pełne ręce roboty, tym bardziej, że w mieście kręcony jest telewizyjny reality show. Obecność kamer podsyca konflikt między „gwiazdami” i miejscową społecznością. Czy zabójca kryje się w małej grupie głodnych mediów ludzi współpracujących z programem? Patrik Hedström ma problem z tą sprawą. Jednocześnie zajęty jest przygotowaniami do zbliżającego się ślubu z Ericą. Czas i wysiłek poświęcony na planowanie tego wydarzenia przeradza się we frustrację i stres. Napięcie jest tym większe, że u Patrika i Eriki mieszka jej siostra Anna z dziećmi. Niełatwo jest poradzić sobie z drobnymi kompromisami codziennego życia i ściganiem zabójcy, co widać szczególnie wyraźnie, kiedy Erica zaczyna podejrzewać, że Anna interesuje się całkowicie nieoczekiwanie jedną z osób z kręgu jej przyjaciół..."

"Ofiara losu" to czwarty tom serii o Fjallbece wydawnictwa Czarna Owca. Poprzedni tom pt. "Kamieniarz" zakończył się na wątku Anny, który pozostawił mnie w osłupieniu. Nie mogłam doczekać się kiedy poznam dalsze jego losy. Niestety w tym przypadku się rozczarowałam. Owszem poznałam dalsze losy bohaterów, ale spodziewałam się czegoś innego.

W tej części Patryk mierzy się z dwoma morderstwami. Pierwsze wygląda na zwyczajny wypadek samochodowy, ale policjantowi od początku coś nie pasuje. Natomiast drugie ciało zostaje znalezione w śmieciach i tutaj nie ma wątpliwości co do tego, że ofiara została zamordowana. Równocześnie w miasteczku filmowane jest reality show, a główni bohaterowie przygotowują się do ślubu. Jeśli lubicie połączenie kryminału z elementami powieści obyczajowej to dobrze trafiliście.

Czyta i słucha się bardzo lekko i nie można się oderwać, bo lektura jest bardzo dobrze napisana. Jednakże dla mnie był to najsłabszy tom z sagi, który czytałam. Może wpłynęły na to wątek ślubu, który momentami mnie irytował i reality show. Tutaj mogliśmy obserwować zachowanie i wypowiedzi uczestników, którzy zachowywali się podobnie do niektórych 12-latków. Byli bardzo infantylni i oderwani od rzeczywistości.

Domyśliłam się również kilku wątków, ale nie ukrywam, że zakończenie rozjaśniło mi cały obraz sytuacji. Moje zdanie, że była to najsłabsza książka z tej sagi nie jest równoznaczne z tym, że mi się nie podobała. Z pewnością sięgnę po kolejne tomy z tej serii, bo mimo wszystko była to bardzo przyjemna lektura. 

Pozdrawiam!





niedziela, 24 października 2021

Nowa cykl książek od Camilli Lackberg "Złota klatka"

Oczywiście swoją przygodę z Camillą Lackberg rozpoczęłam od "Księżniczki z lodu". Seria oczarowała mnie, ale po dłuższej przerwie mam takie uczucia, że pędzi ona nieśpiesznie i w jednym tempie. Miałam sięgnąć za czwarty tom powyższej serii, więc "Złota klatka" na półce czekała kilka miesięcy. Teraz sięgnęłam po nią w formie audiobooka. "Złota klatka" to pierwsza książka z serii "Faye" wydawnictwa Czarna Owca.


Opis pochodzi ze strony lubimyczytac.pl: "Pierwsza część nowej serii królowej szwedzkiego kryminału.

Inteligentna i piękna Faye ma wszystko – wspaniałego męża, ukochaną córeczkę i luksusowy apartament w najlepszej dzielnicy Sztokholmu. Jednak pozory mogą mylić... Jej idealne życie to w rzeczywistości desperackie próby zadowolenia Jacka. Dręczona przez mroczne wspomnienia z Fjällbacki, Faye coraz częściej czuje się jak zamknięta w złotej klatce. Nie może pozbyć się wrażenia, że poświęciła swoje ambicje na rzecz mężczyzny, który coraz bardziej się od niej oddala.

Kiedy Jack i ich córka Julienne nie wracają z rejsu łodzią, a policja dostrzega w mieszkaniu kałużę krwi, podejrzenie szybko spada na męża Faye. Co przed nią ukrywa? Czy zabił własną córkę? Nic w życiu Faye nie będzie już takie, jak do tej pory.

„Złota klatka” to trzymający w napięciu thriller o determinacji, sile charakteru i brutalnej zemście." 

Jak ja żałuję, że dopiero teraz sięgnęłam po tą książkę! Fantastycznie się jej słuchało. Od pierwszych słów autorka wzbudziła moje zainteresowanie, które utrzymywało się przez całą historię. Powieść rozpoczyna się jak obyczajówka, a akcja płynie bardzo leniwie, ale wzbudza ciekawość. Czuć również, że kryje jakąś mroczną tajemnicę.

Główna bohaterka to z pozoru pusta lalka, której zadaniem jest dobrze wyglądać przy swoim bogatym i wpływowym mężu biznesmanie. Spędza czas na spotkaniach z koleżankami i dbaniu o urodę, a także dba o dom i córkę. Jednakże to tylko pozory - w środku skrywa się niezwykle inteligentna, błyskotliwa, zaradna i przebiegła kobieta.  Według mnie postacie są świetnie wykreowane. Idealnie oddają atmosferę i obraz osób z wyższych sfer, które zamieszkują Sztokholm. 

Ciekawym zabiegiem jest również przedstawienie akcji na dwóch, a nawet trzech płaszczyznach czasowych: wypadku, życia w Sztokholmie i wspomnień z rodzinnego domu. Fabuła jest rozbudowana, a wątki spójne. Nie ma tutaj miejsca na nudę, bo trzyma w napięciu od pierwszych stron. Zakończenie otwiera nam oczy na wszystkie wydarzenia i wyjaśnia działania bohaterów.



Znajdziecie tutaj thriller o tym do czego pcha nas zdrada i chęć zemsty, a także dużo feministycznych poglądów, ale ostrzegam autorka potrafi tak budować napięcie, że nie będziecie mogli się oderwać. Cały czas nie rozumiem tych średnich ocen na lubimyczytać.pl. Bardzo dużo czytam i coraz rzadziej coś tak bardzo podoba mi się jak powyższa książka. Może to idealny czas dla niej? Dla mnie fantastyczna powieść! 

niedziela, 17 października 2021

Komisarz Jakub Mortka w powieści 'Farma lalek' Wojciecha Chmielarza

"Farma lalek" to druga cyklu o komisarzu Jakubie Mortce, a kolejna z serii "Ze strachem" Wojciecha Chmielarza. Okładka ostaje od reszty poprzedniej z tego cyklu, czyli "Podpalacza", bo nie doczekała się jeszcze aktualizacji i bardzo szkoda. Uwielbiam jak książki na półce zachowane są w jednym stylu - szczególnie ich grzbiety. 



Jeśli znacie twórczość Wojciecha Chmielarza to wiecie, że jego kryminały trzymają w napięciu i bardzo dobrze się je czyta. Jeśli nie znacie to już wiecie, a więcej dowiecie się poniżej. Przejdźmy zatem do opisu książki z okładki.

Opis: "Krotowice - miasteczko zagubione gdzieś w Karkonoszach. Jedenastoletnia Marta nie wraca do domu na noc. Policja rozpoczyna poszukiwania i szybko odnajduje pedofila, któy przyznaje się do gwałtu i zabójstwa. Ale to tylko początek. Stare uranowe sztolnie kryją bowiem wiele tajemnic.
Dla komisarza Jakuba Mortki staż w Krotowicach miał być odpoczynkiem i spokojną chwilą na przemyślenie własnego życia. Zamiast tego będzie zmuszony szukać sprawcy makabrycznej zbrodni, której okrucieństwo przerasta wszystko, z czym do tej pory się spotkał."

Nasz komisarz Jakub Mortka trafia na "staż" do Krotowic, które znajdują się w malowniczych Karkonoszach. Jego zesłanie miało być spokojną pracą w małym miasteczku, gdzie nigdy nie było większych przestępstw, aż do teraz. Niestety przyjdzie mu się zmierzyć z największą sprawą, jaką widzieli tamtejsi policjanci, a do tego nadal będzie musiał zmagać się z własnymi problemami i słabościami. 

Akcja tej książki dzieje się w pięknych okolicznościach przyrody - akurat miałam okazję w trakcie czytania znajdować się w Karpaczu i podwójnie czerpać przyjemność z czytania. Została tutaj idealnie oddana atmosfera prowincjonalnego miasteczka. Sama akcja długo się rozkręca, co nie oznacza, że źle się czyta tę powieść. Książka nie męczy, a strony lecą jedna za drugą. Kolejny raz autor udowodnił, że ma lekkie pióro, które przyciąga uwagę czytelnika. Nie znajdziemy tu zbyt długich opisów, które są zazwyczaj niepotrzebne.

Zagadka, którą skrywa rozpracowywana sprawa trzyma w napięciu i autor tak prowadzi akcję, że trudno wytypować sprawcę. Bohaterowie mają złożone osobowości, nie są jednopłaszczyznowi na czym powieść wiele zyskuje. Sam komisarz Mortka jest bohaterem, którego trudno polubić. Jako człowiek i policjant posiada wiele wad, ale przez to staje się dla czytelnika bardziej ludzki. No może oprócz momentów, gdzie autor przekoloryzował w moim odczuciu akcje i dzieją się tam rzeczy, które czynią z naszych bohaterów osoby niezniszczalne i niepokonane. 



Powieść idealna na jesienne wieczory. Nie powaliła mnie na kolana, ale nadal określiłabym ją mianem bardzo dobrej książki, przy której spędzicie bardzo miło czas. Z pewnością nie jest to moje ostatnie spotkanie z komisarzem Mortką, ale ja ostatnio lubię robić sobie przerwy z niektórymi bohaterami, żeby bardziej zatęsknić. Też tak czasami macie?