czwartek, 24 kwietnia 2014

Tina Okpara "Cena mojego życia"


Tinie cudem udało się przeżyć. Dzisiaj opowiada swoją wstrząsającą historię...

Transakcję zawarto pewnego ranka na przedmieściach nigeryjskiego miasteczka. Adopcja. Powszechna praktyka pozwalająca dzieciom z ubogich rodzin na życie w lepszych warunkach. Tego dnia szczęście uśmiechnęło się do dwunastoletniej Tiny.

Dziewczynka nie może doczekać się wyjazdu do Francji- marzy, by już być ze swoją nową rodziną. Jednak kiedy przyjeżdża do Chatou pod Paryżem, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Tina, wykorzystywana i nieustannie poniżana, śpi w piwnicy na gołym materacu. Pewnego dnia adopcyjny ojciec gwałci ją po raz pierwszy. Niestety, to dopiero początek koszmaru, który zagotowała jej przybrana rodzina...

Historia Tiny rozgrywa się w XXI wieku na bogatych przedmieściach Paryża. Oto prawdziwa cena życia dziecka- niewolnika...


Czyżby tytuł książki nawiązywał do kwoty, jaką zapłacili jej adopcyjni rodzice biologicznemu ojcu? Wnioskuje to po tym jakie emocje wywołała w Tinie wiadomość o tym, że została kupiona.
Nie zgadzam się i nie rozumiem opisu na okładce, który informuje, że dziewczynka cieszyła się na wyjazd do Francji. Ona nie chciała być adoptowana, nie chciała opuszczać swojego tatusia, płakała jeszcze na lotnisku i przez cały lot. Może opis nawiązuje do tego, że wiązała ona wielkie nadzieje z tym, że we Francji rozpocznie edukację.
Historia ta jest autentyczna, pisana przez życie. Aż nie chce się wierzyć, żeby życie mogło być takie okrutne, tworzyło takie straszne historie, ale tak niestety jest i dobrze, że takie książki są wydawane i drukowane, ponieważ otwierają nas na takie zdarzenia, zwracają naszą uwagę na pewne sprawy, problemy. Uwrażliwiają. Wierzę, że po przeczytaniu takiej książki nigdy nie przejdziemy obojętnie wobec krzywdy, która się dzieje drugiemu człowiekowi.
Patrząc na okładkę można pomyśleć, że jest to kolejna historia kobiet z afrykańskich krajów, gdzie płeć piękna się nie liczy i jest zdana na łaskę mężczyzn, których nie szanują kobiet i często znęcają się nad nimi. Jakie było moje zdziwienie, gdy zaczęłam czytać i właśnie to mnie boli najbardziej. Te kobiety często wiedzą jakie panuje prawo w ich kraju, jak mężczyźni mogą zniszczyć ich życie, jaką krzywdę wyrządzić, a ta dziewczynka pochodziła z dobrego domu, była niewinna, tęskniła za zmarłą matką i miała nadzieję na lepsze życie, zaufała tym ludziom, była zdana na ich łaskę, a oni ją oszukali, wykorzystali, skrzywdzili. Nie mieści mi się w głowie jak można zaplanować, że zaadoptuje się dziecko, żeby je potem wykorzystać do prac domowych i do tego, żeby było workiem treningowym, które możemy bić kiedy przyjdzie nam na to ochota. Niewyobrażalne dla mnie jest jak można być tak okrutnym, nie mieć współczucia, takiego poczucia opieki nad drugą osobą. Wiem, że to w pewnym stopniu jest spowodowane tym, że studiuję kierunek, który właśnie skupia się na takich sprawach, takich osobach. Skupiamy się na dobru dziecka.
Przerażające jest także to, że jak ktoś ma pieniądze, nazwisko to czuje się bezkarny i często dużo spraw uchodzi mu na sucho. Każdy patrzy na niego przez pryzmat: "To ten Okpara!". Nie powinno tak być, bo nazwisko nie sprawia, że człowiek jest świetny, nie jest w stanie wykonywać takich, czy takich rzeczy.
W trakcie czytania nasunęła także mi się myśl, że gdyby różne ośrodki opieki, fundacje, organizacje, które pomagają takim dzieciom były na wyciągnięcie ręki, dzieci by o nich słyszały, wiedziały, to może częściej takie sprawy wychodziły by na wierzch. Jest to takie moje gdybanie, że wtedy te dzieci miały świadomość, że to co robią im dorośli jest karane i jest dla nich jakieś wyjście.

Jak widzicie jest to dla mnie dość kontrowersyjny temat i powiem, że ważny. Dzieci są niewinne, nikomu nie zdążyły zawinić. Potrzebują miłości, opieki i wzorców, a gdy otrzymują agresję to jak mają się prawidłowo rozwijać? Jak mają wiedzieć, że nie wolno bić i robić krzywdy? Według mnie osoby, które robią krzywdę nieletnim powinny być srogo ukarane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz