niedziela, 13 sierpnia 2017

Skarpetki eksfoliujące i hydrożelowa maseczka extra nawilżająca z Bielendy oraz maseczka pod oczy z Rival de Loop - MINI RECENZJA

 Witajcie,

Od kilku dni próbuję dodać ten wpis. Zjawiska pogodowe, obowiązki domowe, dziecko, plany i zbyt krótka doba - skutecznie mi to utrudniają.

Wpis, który właśnie czytacie, w pierwotnej wersji miał być recenzją książki Mii Sheridan "Bez litości". Jednakże ostatnio topornie idzie mi pisanie recenzji przeczytanych książek. Mam wrażenie, że z każdą pozycją coraz trudniej jest mi coś sensownego o książce napisać, żeby zaciekawić czytelnika i nie zdradzić zbyt wiele fabuły. Z tego powodu zamiast recenzji, postanowiłam połączyć trzy mini recenzje kosmetyków pielęgnacyjnych i dodać je w tym wpisie.
Nie chciałabym jednak porzucać recenzowania książek i zastanawiam się, czy co miesiąc nie robić podsumowania wszystkich przeczytanych pozycji z krótkim opisem moich odczuć i opinii.

Po tym długim jak na mnie wstępie przejdźmy do prezentacji produktów, które miałam okazję już wypróbować i wyrobić sobie o nich opinie.


  • Bielenda Comfort + Skarpety eksfoliujące
  • Rival de Loop Maseczka pod oczy
  • Bielenda Hydrożelowa maseczka extra nawilżająca






Bielenda COMFORT + skarpety eksfoliujące


Przed użyciem tych skarpet, tylko raz, kilka lat temu, miałam do czynienia z tego typu produktem. Pamiętam, że skóra nieestetycznie się łuszczyła i zeszła w miejscach mniej problemowych. Tam, gdzie najbardziej potrzebowałam pomocy, czyli na piętach i w zgięciu dużego palca u stopy, w dotyku nie odczułam zamiany. Przerzuciłam się na pilnik elektryczny Scholl, który daje mi natychmiastowy efekt, a po niewielu użyciach problem z twardymi piętami znika.

Będąc na zakupach w lipcu w Rossmannie, zauważyłam promocję na ten produkt. Na półce zostało ostatnie opakowanie, dlatego wrzuciłam je do koszyka. Chciałam się przekonać, czy tym razem będzie innych efekt.


Szukałam odpowiedniego dnia na aplikację, ponieważ ten produkt trzeba trzymać na stopach do 90 minut. Stwierdziłam, że dłuższa chwila, którą spędzę nad obrabianiem jest idealna, żeby wykonać ten zabieg.

Producent obiecuje, że stopy staną się miękkie i gładkie już po pierwszej aplikacji.


Na początek przygotowałam stopy na aplikację i skarpetki, które miałam nałożyć na stopy. Zawartość opakowania stanowiły przezroczyste "skarpety" i substancja, którą wlewało się w środek. Substancja była również przezroczysta.

Wykonałam wszystko według instrukcji z opakowania. Przy nakładaniu skarpet bawełnianych spora zawartość wylała się na podłogę. Żałowałam, że nie wykorzystałam jednej saszetki na dwie stopy. Zdecydowanie by starczyła, ponieważ bardzo wiele produktu wyleciało na podłogę.

Początkowo czułam uczucie chłodzenia, które z minuty na minutę coraz bardziej się nasilało. W trakcie zabiegu dodatkowo odczuwałam lekkie działanie kwasu. Nie było ono uciążliwe. Miałam dodatkowo wrażenie, że produkt nie rozprowadził się równomiernie w skarpecie. Z tego powodu próbowałam ustawić stopy tak, żeby więcej produktu przeleciało na pięty.

Po około 90 minutach umyłam stopy ciepłą wodą. Chłodzący efekt utrzymywał się długo po zmyciu produktu.


Oczywiście na opakowaniu wyraźnie napisane jest, żeby usunąć z paznokci lakier i/lub inne sztuczne powłoki, a ja oczywiście przed zabiegiem zrobiłam nowy pedicure i nałożyłam lakier hybrydowy. Miało to taki skutek, że po zabiegu na niektórych paznokciach nie miałam wcale hybrydy, a na innych pojawiły się odpryski.

W celu przyśpieszenia działania, następnego dnia, wykonałam kąpiel stóp w ciepłej z dodatkiem szarego mydła. Na efekty nie musiałam długo czekać. Już trzy dni po aplikacji zaczęła schodzić skóra z stóp. Wyglądało to nieestetycznie. Nie schodziła płatami tylko kawałeczkami. Pięty praktycznie oprócz podeszwy pozostały bez zmian. Łuszczenie utrzymywało się kilka dni, a po nim nie zaobserwowałam dużej różnicy. Musiałam powrócić do pilnika elektrycznego.

Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że skarpety eksfoliujące nie są na moje stopy.

Cena: 9,99 zł


Rival de Loop Maseczka pod oczy


W przypadku tej maseczki skusiły mnie obietnice producenta, który uważa, że maseczka ta ma regenerujące działanie pod oczy i na powieki. Produkt ma pielęgnować wrażliwe okolice oczu, a przy regularnym stosowaniu wygładzać linie i zmarszczki.

Substancje zawarte w składzie mają sprawiać, że skóra będzie jędrna i gładka, chroniona przed wczesnym starzeniem skóry, spowodowanym promieniami słonecznymi, a w dodatku miękka i nawilżona.

Maseczka dzieli się na 4 mniejsze opakowania. Jedno opakowanie wystarcza mi na bardzo długo, przy stosowaniu średnio 6 razy w tygodniu (używam ja i mama). Produkt jest koloru białego i ma niewyczuwalny dla mnie zapach.

Aplikuje go wieczorem przed snem dużo grubszą warstwą niż krem pod oczy. Ostatnio preferuje maseczki, których nadmiar usuwa się lub wklepuje. Zdecydowanie bardziej lubię wklepywać produkt.

Rano po przebudzeniu moja skóra jest bardzo nawilżona. Wygląda świeżo i nie widać na niej opuchlizny, a mam niestety do niej skłonność z powodu chorej tarczycy.

Uwielbiam, że mogę nałożyć to po kremie pod oczy i mam wrażenie, że przez całą noc o okolice moich oczu dba ten produkt.

Zdecydowanie polecam!

Cena: 1,99 zł





Bielenda Hydrożelowa maseczka extra nawilżająca


Od czasu do czasu wychodzę z Rossmanna ze sporą ilością (jednorazowych) maseczek. Na tę zdecydowałam się z powodu, że nadmiar zmywa się lub wklepuje. Wspomniałam o tym wyżej. Mam fazę na maseczki, których nie muszę zmywać. 

Skóra po zastosowaniu tej maski ma być intensywnie i głęboko nawilżona, elastyczna, jędrna i z poprawionym kolorytem skóry. Produkt odżywia, regeneruje i wzmacnia naskórek, opóźnia powstawanie zmarszczek, likwiduje uczucie napięcia skóry, koi i łagodzi podrażnienia. 

Długa lista właściwości tej maski. Mi zależy na uczuciu nawilżenia. Zakładam, że na nawilżonej skórze później widać zmarszczki, niż na spiętej, suchej i podrażnionej. 

Produkt ma konsystencje przezroczystego żelu i delikatny zapach, bez wyraźnie wyczuwalnych nut. Aplikuje go po nałożeniu kremu na noc, przed snem. Zazwyczaj łączę maskę pod oczy, prezentowaną wyżej i tą maskę. Skóra rzeczywiście jest nawilżona, ma promienny wygląd i poprawiony koloryt skóry. Przede wszystkim mnie nie zapycha. Podobnie jak maska wyżej wystarcza mi na bardzo wiele stosowań. Bardzo cenie sobie wydajne produkty. Najbardziej lubię efekt po przebudzeniu się, gdy od samego rana czuję, że mam nawilżoną i przyjemną w dotyku skórę. 

Cena: 2,99 zł



Jakie Wy polecacie "jednorazowe" maski? Czym kierujecie się przy ich zakupie?

4 komentarze:

  1. Te skarpetki nawet miałam, ale oddałam siostrze;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym się bała nawet użyć tych skarpetek :P mam gdzieś chyba z Lirene i leżą, bo osobiście sobie nie wyobrażam chodzić z takimi stopami, zwłaszcza teraz latem :P to już lepszy ten pilnik elektryczny, faktycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat nie bylo widac, bo zbieglo sie to z wyjazdem nad morze i chodzenie po piasku bardzo pomoglo ;-) ale to nie dla mnie. Za slabe na moje stopy.

      Usuń