Wpis będzie dotyczył jeszcze marcowego Shinyboxa, którego pewnie wszyscy już znają. Zdjęcia zrobiłam zaraz po otrzymaniu, ale nie miałam siły nic napisać. Wiem, że mamy już połowę kwietnia, ale lubię, jak mimo opóźnień wszystko co zaplanowałam zostaje zrealizowane. Niektóre produkty zdążyłam już przetestować i mam zamiar kilka zdań o nich Wam napisać. Zainteresowanych zapraszam do dalszej części postu.
It's a Girls World - Shinybox - marzec 2018
Zawartość pudełka:
1) GoCranberry, Olejek do demakijażu twarzy i oczu, ok. 29 zł/150 ml, produkt pełnowymiarowy
"Olejek przeznaczony jest do oczyszczania każdego typu skóry. Delikatnie, ale skutecznie, usuwa makijaż i codzienne zanieczyszczenia. Dzięki zawartości dobroczynnych olejków kosmetyk pozostawia skórę zregenerowaną, odżywioną i wolną od podrażnień."
Akurat tego produktu nie miałam jeszcze okazji testować, ale bardzo ucieszyła mnie jego obecność. Kosmetyki do demakijażu należą do tych, które denkuję w rekordowym tempie. Dodatkowym atutem jest pompka, a ja uwielbiam wszystko co ją ma. W tym przypadku mam przeczucie, że się polubimy - obym się nie myliła!
2) Feel Free, Antyoksydacyjny krem pod oczy bio, ok. 67 zł/20 ml, produkt pełnowymiarowy
"Unikalna formuła kremu zapewnia doskonałe nawilżenie oraz pomaga pozbyć się drobnych zmarszczek mimicznych. Marka Feel Free w swoich produktach promuje ideę powrotu do natury - troskę o środowisko naturalne oraz odpowiedzialne korzystanie z zasobów Ziemi. Dlatego też skład kosmetyku w niemal 99% stanowią substancje pochodzenia naturalnego oraz surowce z upraw organicznych."
Krem pod oczy zawsze mnie cieszy, ponieważ mam "schizę" dotyczącą stosowania kremu pod oczy. Mam wrażenie, że jak nie będę nawilżać okolicy wokół oczu, to natychmiast pojawią mi się ogromne zmarszczki, których nie zlikwiduję. Sam krem stosuję już od pewnego czasu i muszę przyznać, że krzywdy mi nie robi, ale nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym. Spełnia swoją rolę - nawilża, szybko się wchłania, dobrze wygląda pod makijażem i nie podrażnia. Zastanawiam się, czy ja mam jakieś wygórowane oczekiwania, czy nie trafiłam jeszcze na krem, który określiłabym słowem: "WOW!".
3) Novex, Maska nawilżająca włosy Mystic Black Baobab, ok. 8 zł/100 g, travel size
"Głęboko nawilżająca maska do włosów z wyciągiem z baobabu, dedykowana dla włosów suchych, zniszczonych zabiegami chemicznymi oraz termicznymi. Zwiększa elastyczność włosów, zapobiega puszczeniu oraz ułatwia rozczesywanie. Nie obciąża włosów, pozostawia je lekkie oraz pełne blasku."
Maski tej firmy mam wrażenie, że występują w każdym pudełku. W szafie mam ich jeszcze w zapasie, więc ta pewnie poczeka sobie na użycie. Według producenta idealnie odpowiada potrzebom moich włosów, które po ostatnich zabiegach potrzebują nawilżenia i regeneracji. W tym przypadku nie mam zbyt ogromnych oczekiwań. Może wezmę ją na wakacje, które zbliżają się coraz bardziej?
4) Bielenda, Sztyft na odrosty i siwe włosy Instant Cover, 16,70 zł/4,3 g, produkt pełnowymiarowy
"Sztyft, który skutecznie pokrywa odrosty i siwe włosy. Pomagają wydłużyć czas między kolejnymi farbowaniami, co zapobiega niszczeniu włosów. Idealnie dopasowują się do koloru włosów i nadają jednolity kolor. W zestawie znajdziesz jeden z 3 dostępnych kolorów: jasny brąz, brąz lub czarny."
Lubię takie wynalazki, ale się ich boję. Nie wiem, czy będę miałam okazję wypróbować powyższy sztyft, ale moja mamuśka już go użyła i była bardzo zadowolona. Stwierdziła, że znakomicie radzi sobie z siwymi włosami i odrostem. Dajcie znać jak u Was się sprawdził :)
5) Delia, Podkład matujący Mineral Velvet Skin, 10,40zł/35 ml, produkt pełnowymiarowy
"Mineralny, trwale matujący fluid o lekkiej konsystencji i aksamitnym wykończeniu. Innowacyjna formuła fluidu absorbuje nadmiar sebum i zapobiega błyszczeniu skóry. Doskonale wyrównuje kolor i drobne niedoskonałości cery."
Jeśli skupić się na tym,co obiecuje producent, to ten produkt jest beznadziejny i nie spełnia w ogóle swojego zadania. Jeśli zapomnieć o tym, co jest na opakowaniu, to można troszeczkę polubić się z nimi. Ma bardzo ładny zapach i przyjemną konsystencję. Określiłabym ją mianem musu, który jest dość tłusty i treściwy. Wystarczy niewielka ilość na pokrycie całej twarzy. Kolor dopasowuje się do odcienia mojej skóry. Cera po zastosowaniu tego fluidu wygląda na rozświetloną i wypoczętą. Niestety nie zakrywa on nawet drobnych zmian skórnych. Stosuję go do makijażu codziennego i tylko do tego sugerowałabym Wam.
6) Miyo, Puder brązujący Sun Kissed Powder, 15,99 zł/10 g, produkt pełnowymiarowy, wymienny 1 z 3
"Pocałunek słońca! Matowy puder brązujący, idealny do modelowania konturu twarzy lub podkreślenia efektu opalenizny. Gwarantuje perfekcyjny wygląd i jedwabiste wykończenie makijażu."
Bardzo się ucieszyłam, że dostałam puder brązujący, a nie pilnik lub pęsetę. Uwielbiam podkreślać efekt opalenizny, a ten puder idealnie do tego pasuje. Ma ciepły odcień, przez co na bladej cerze może wyglądać niekorzystnie. U mnie, gdy jestem muśnięta słońcem wygląda bardzo ładnie. Produkt ma proste, plastikowe opakowanie, ale bardzo mi odpowiada. Chyba zatęskniłam za klasyką :)
7) Efektima, Chusteczka brązująca do ciała, 1,87 zł/2 szt., produkt pełnowymiarowy, upominek
"Wyjątkowa, odpowiednio nasączona chusteczka brązująca o przyjemnym zapachu, do stosowania na twarz i ciało. Starannie dobrane składniki oraz formuła chusteczki zapewniają komfort i skuteczność stosowania."
Z tego produktu nie jestem zadowolona. Obawiam się go użyć, ponieważ pamiętam plamy jakie miały moje koleżanki ze szkoły. Wiem, że minęło sporo czasu i prawdopodobnie te chusteczki są bardziej "nowoczesne", ale jak będę miała plamy? Albo jedną nogę opaloną, a drugą nie? Ogromne ryzyko i nie wiem, czy się na to zdobędę.
Pierwsze wrażenie miałam bardzo słabe o tym pudełku, ale przy stosowaniu jakoś mi minęło. Są w nim dwa, a nawet 3 produkty, które mniej mnie cieszą, ale trudno jest dogodzić wszystkim. Subskrybując Shinyboxa muszę liczyć się z tym, że mogę być niezadowolona.
Dla mnie tez box jest sredni. Ale przez sztyft nie skusilabym sie na niego.
OdpowiedzUsuń